Król Lew PBF

Pełna wersja: BAL PRZEBIERAŃCÓW
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Seba może i by tę sytuacje wykorzystał...

Gdyby nie był równie wstawiony... lub odrobinę mniej. Po jakimś czasie po prostu zaczął Filę całować namiętnie i mocno. Ogonem lekko poruszał ukazując swe zadowolenie.

Aż po pewnym czasie poślizgnął się na rozlanym soku i wraz z partnerką wpadł w stół pełen ciasta.
Teraz ich romans był "jeszcze słodszy".
A ona całowała go z równie wielką namiętnością i zapałem. Ach, te gady, kto by pomyślał, że te ich rozdwojone języki można wykorzystać do tak wyrafinowanych celów!
Zaraz potem znalazła się w cieście. Nie wiedziała jak ani dlaczego, ale wcale nie miała zamiaru narzekać. Leżała sobie na jaszczurze i z zadowoleniem powzięła kawałek szarlotki, po czym zaczęła go szamać, wyraźnie szczęśliwa z tego powodu.
- Cesz trochę? - zwróciła się do swego lubego, przykładając mu do pyska niedojedzone ciasto podobne do tego, jakiego pełno było wokół nich, a po części także na nich i ich ciuchach.
Uśmiechnął się glupkowato próbujac pojać jakże nową sytuację. Wyszla ona pod wplywem... nagłych zmian oraz kwestii braku tarcia w stosunku... do podłogi. I wten sposób gad wywinął orła i upadł na ciało ciasteczne zwane potocznie ciastem, aby to następnie poczuć na sobie ukochaną dzisiejszego wieczoru.
- Heeej... taa...cchchchcssseee…
Dał się jej nakarmić jednocześnie korzystajac z widoków jakie dawała sukienka, nieco pomięta i z wystarczajacym dekoltem by z aktualnej pozycji Seba miał dwa powody do radości.
Wcisnęła mu ciacho do pyska, po czym otarła się głową o jego gadzi łeb, zupełnie po kociemu.
- MIAAAUUU! - zapiszczała, ewidentnie mając z tego ubaw nie z tej ziemi.
Tym, że Sadi gapi się jej w pewne konkretne miejsce, nie przejęła się ani trochę. Właściwie to nawet tego nie zauważyła, ale nawet gdyby, to co z tego, w końcu po coś założyła akurat taką kieckę...
Kotka zlizała resztki ciasta z jego ust, a potem jeszcze szyi. Mruczała przy tym niczym traktor, a ogonem gładziła jego nogę.
- A... Moszszsze fstańmy? Leżeć dzie indziej?
-Wssssspaniale...
Odpowiedział, ni to do siebie, ni to do niej.
Przytulił ją mocno, i długim jęzorem zlizywał ciasto z jej twarzy.
Sam syczał jak ulatniający się gaz, i uśmiechał w głupi sposób.
Widzieliscie kiedy uśmiechniętego gada? To była dobra okazja.
Szatyn, słysząc zgodę Alicji, wstał, by chwycić ją za rękę i poprowadzić na parkiet. Muzyka może nie była jakaś wspaniała, a Norbert nie był mistrzem tańca, ale liczył się sam gest, czyż nie? Jako, że w pobliżu gada i kotki nie było zbyt... em... bezpiecznie, zawędrowali nieco dalej. Postanowił, że zatańczą sobie disco sambę, jako że był to jeden z niewielu tańców, które potrafił. Powiedzmy, że muzyka pasowała... No dobra, nie, ale od czego jest wyobraźnia!
- Trochę dziwne, że wszyscy tak nagle zniknęli...
Zauważył w pewnym momencie, nie przerywając tańca. Poza nimi był tu jedynie Sebastian i Filemona, zdaje się. Gdzie się podział tamten wkurzający kapita, duch i ponadprzeciętne wesoła dziewczyna? Czy to możliwe, że tak wcześnie opuścili bal?
Kotka chicholiła się w najlepsze. To łaskotało!
Na chwilę odwróciła głowę, by zaczerpnąć powietrza i wtedy... Ujrzała JE. Ciastko. Ostatniego kokoska, który musiał umknąć zręcznym rączkom (albo łapkom) duszka. A może po prostu leżał za wysoko? Tak czy siak, Filka MUSIAŁA go zdobyć, choćby nie wiem co! Oparła się ręką o gadzie ramię, wysunęła się do przodu i wyciągnęła drugą rękę, przekonana, że upragniony słodycz znajduje się tuż, tuż i już zaraz poczuje jego słodki smak na języku...
To musiało zakończyć się źle albo nawet bardzo źle, choć w tym przypadku punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dziewczyna momentalnie straciła równowagę i upadła tak niefortunnie, że jej klatka piersiowa znalazła się na twarzy Seby.
- Au...! CIASKO! - jęknęła niepocieszona, podniósłszy głowę.
Wpatrzyła się tęsknie w swój niedosięgniony skarb. Chlip.
Zamachała ogonem i przypadkiem strąciła ze stołu czyjś kieliszek z niewiadomą zawartością (acz, sądząc po zapachu, mógł to być Krupnik; fuj!). Podparła się rękoma o podłogę, a nogi spróbowała zsunąć z samca i próbowała wstać albo przynajmniej powrócić do jakiejś bardziej komfortowej pozycji, lecz nijak jej się to nie udawało.

Tymczasem na salę balową wdreptała kara klacz i utkwiła nieufne spojrzenie w Norbercie.
Po jakimś czasie Alicja i Norbert byli już na parkiecie i umilali sobie czas tańcem. No i blondynka mogła sobie uznać imprezę za udaną, skoro już udało jej się z kimś zatańczyć. Jednakże uwagę przykuwali również pijackie zabawy Filemony i Sebastiana.
- Patrz - rzuciła w stronę swojego tanecznego partnera i...nie zdążyła już niczego więcej powiedzieć gdyż na salę nagle wpadła jakaś czarna klacz i nie wiadomo dlaczego zaczęła jakoś tak niezbyt przyjaźnie patrzeć na Norberta.
- Norbert...czego ona może od ciebie chcieć? - zapytała. Może on spotkał kiedyś tego konia?
Leżał tak zauroczony... smakiem ciastka i uroda Filki.
No i po jakimś czasie... w sumie cięzko określic jakim bo nie był pewien, a coś gorzej mu było mieć poczucie czasu jeśli patrzył na określone miejsca czy też jak to powiedzieć, nieco ładniej, jak "Doceniał kobiece piękno".
I nagle ni z tego ni z oewego to co było obiektem jego westchnien zbliżyło się. Na tyle nagle że Seba jedynie się oblizał przyglądając się i...
TRACH
To co kochał, a konkretnie dwa cosie które kochał, nagle zapragnęły na nim zemsty!
Seba jak każdy facet kochał kobiecie piersi, i myslał że z wzajemnością, w tym momencie jednak był nimi mocno podduszany, i miał wrażenie że jednak bez tej wzajemnosci, a nawet z pewną doza nienawiści.
Chciał krzyknąć "Ratunku piersi mnie duszą!" ale spod Filki doszły tylko słowa mniej więcej takowe:
- Mhmhmhmm! Mprsi mnmm dszmm !
Norbert, mimo że zajęty był tańcem, nie potrafił nie spoglądać na pijaną parę. Najpierw wpadli na stół z przysmakami (czego nie było mu szkoda, zważywszy na smak owych specjałów), a później... No właśnie, CO oni robili? Eee. Nim jednak szatyn wysnuł jakąś racjonalną teorię, do sali wkroczył... koń? Hę? Norbert zmarszczył brwi, przez pewien moment w ciszy patrząc zwierzęciu prosto w oczy.
- Skąd... ciekaaawe.
Nie wiedział, czy może zbliżyć się do klaczy, gdyż jej spojrzenie było dość nieufne. Mimo wszystko podszedł nieznacznie do zwierzęcia, ciekaw jego reakcji.
- Dżizasie. Jak on tu wszedł?
Zapytał zdumiony, zupełnie jakby faktycznie oczekiwał odpowiedzi. Jeszcze nigdy mu się nie zdarzyło, żeby na imprezę wtargnął koń z zamiarem gapienia się na niego. To było... dziwne.
Koń zarżał cicho i postawił uszy. Widać miał równe pojęcie o tym, co się tu dzieje, jak i cała reszta zebranych. Cofnął się nieznacznie i mało by nie wpadł na wielki stojący zegar, który właśnie wybijał północ. Śmiertelnie przerażony rumak wierzgnął, znów zarżał i pogalopował przed siebie. Traf chciał, że na swojej drodze napotkał wielkie przeszklone drzwi... Wbiegł prosto na nie. Dźwięk tłuczonego szkła mieszał się z niewzruszonym biciem starego zegara. Z kolei klacz znalazła się w ogrodzie.

Filce udało się wreszcie wstać. Taaak, hurra!
- Mój konik! - Zdziwiła się, ale prędko jej uwaga została odciągnięta przez coś innego.
Chwyciła butelkę ruskiego szampana, bo akurat ta znajdowała się najbliżej.
- Pijemy! - zawołała wesoło, tak jakby właśnie tego jej brakowało do pełni szczęścia.
Korek wyleciał w powietrze, odbił się od sufitu i upadł tuż obok Sebastiana. Kotka pociągnęła z gwinta, po czym zachłysnęła się, pokaszlała i piła dalej. W końcu ostawiła butelkę, pomachała Norbertowi i Alicji, po czym osunęła się na ziemię i zasnęła z głową opartą o ramię swojego węża.
Ale do północy dotrwała!
Za to Sylwia równie dobrze mogłaby zignorować bicie zegara - nie było jej do niczego potrzebne. Niemal zapomniała, że jest sylwester i właśnie rozpoczął się nowy rok. A przecież rozpoczęła go u boku cudownego Zawiszy...
Mawiają, że jaki sylwester, taki cały rok. W takim razie, jej rok zapowiadał się świetnie. I najwyraźniej z Zawiszą u jej boku. Czy mogła wyobrazić sobie coś piękniejszego?
Przytuliła się do chłopaka, wtulając nos w jego ubranie i uśmiechnęła z zadowoleniem.
Dopiero bicie zegara przypomniało Zawiszy, że to bal sylwestrowy. Zabawne, że podczas Sylwestra poznał Sylwię. Zupełnie, jakby była darem od losu, a imię miała adekwatne do okoliczności. Rycerz był pewien, że tę imprezę zapamięta na długo. I to nie tylko dlatego, że nie zalał się w sztok. Poznał wyjątkową dziewczynę i miał nadzieję, że to, co powstało między nimi utrzyma się jak najdłużej i będzie się tylko pogłębiać.
Pomyślał o tym samym noworocznym przesądzie, co serwalka i był dobrej myśli. Gdy się do niego przytuliła, objął ją rękoma i oparł policzek o jej głowę.
- No to... Do siego. - Mruknął z uśmiechem.
A jak zapowiadał się rok Sebie?
Cóż, piraci, seksowna acz pijana kobieta leżąca na nim i wszędobylski alkohol.
Jak dobrze że to już północ...

- Dziękuje... dobranoc....
I zaliczył zgona, nieświadomie jeszcze obejmując Filkę.
To był dobry sylwester.... gorzej będzie rano.
Do siego roku wszystkim!
Sparrow gapił się na konia, nie bardzo wiedząc, czego ten od niego oczekuje. I raczej się nie dowie. W pewnym momencie zwierzę zaczęło biec, w końcu i tak natykając się na szklane drzwi. Dźwięk tłuczonego szkła nie zdołał jednak zagłuszyć donośnego bicia zegara. Norbert aż się zdziwił, że bal tak prędko minął. Spojrzał badawczo na Alicję, po czym wzruszył ramionami i poszedł sobie nalać szampana. Pomyślał, że nie wypada tak samemu świętować. Wypełnił również drugi kieliszek, by jeden z nich dać złotowłosej. Podał jej go, po czym wzniósł swój ku górze.
- Szczęśliwego Nowego Roku!
Wzniósł swój toast, by wziąć łyk szampana. Rozejrzał się ukradkiem po zebranych i coś do niego dotarło. Był osaczony przez same pary. Ach.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15