Król Lew PBF

Pełna wersja: BAL PRZEBIERAŃCÓW
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
To co się działo... było... szybkie?
Dziwny argonianin naprawdę był nieuchwytny, bowiem tylko, gdy do niego podeszła, znów czmychnął, żeby udawać smoka.
Dziewczyna podeszła ponownie do stołu i odgarnęła miski i talerze z jedzeniem, żeby móc sobie wygodnie usiąść. Przyglądała się z zaciekawieniem temu dziwnemu pokazowi i szczerze zaczęła się zastanawiać, czy rzeczywiście ich wszystkich nie pozabijają. Bo jeśli nie zatrutym jedzeniem, to może takimi agentami jak ten gad?
-Czarek!- Krzykłam kiedy mi chłopak zemdlał. W ten podleciał do mnie ptaszynka. Nim pozwoliłam w ogóle go jej dotknąć zlustrowałam wzrokiem.
-no dobra- Powiedziałam i złapałam mojego kociaka pod ramię- Weźmiemy go do pokoju
Zaczęłyśmy iść z kociakiem i w końcu znikłyśmy za drzwiami kierując sie do pokoju.
z.t x3
Zauwazył wzrok Fil, i uśmiechnął sie do niej zawadiacko wysuwając język przy okazji, po czym rzucił ciastkami w rycerza, tak by miał duuuużo ciasta na potem... w hełmie. A niech ma!
Naje się... wstydu!
A Sylwia niehc siedzi w toalecie.
Smoki porywajo, smoki bronio, smoki wygrywajo!

Zasmiał się złowieszczo.

Aruella

- Mówiąc o tym, gdzieś tu chyba widziałam jakąś dziewczynką, ale... Może mi się tylko przywidziało, kij wie. - westchnęła ciężko, kręcąc głową z niezadowoleniem. Nigdy nie rozumiała osób, które brały swoje małe, niewinne i niedoświadczenie pociechy na takie przyjęcia, gdzie jest alkohol, typy spod ciemnej gwiazdy, bójki i takie normalne sprawy świata dorosłych. Przecież takie dziecko będzie miało niesamowite szczęście jak skończy się dla niego tylko płaczem!
- Niektóre z tych kostiumów są naprawdę niesamowite. Aż można by się nabrać, że jakimś cudem są prawdziwe. - zaśmiała się cicho, odstawiając pusty już kieliszek i poprawiając kapelutek na głowie, tak, by siateczka zasłaniała jedynie oczy i nieco policzka, który, nawiasem mówiąc, nadal był lekko różowawy, choć powoli wracał do swojej naturalnej barwy.
- No i bardzo dobrze! Przynajmniej będę oryginalna i wyróżniała się z tłumu. Kto wie, może jakiś przystojny młodzieniec się mną zainteresuje? - powiedziała konspiracyjnym tonem, uśmiechając się szeroko i odsłaniając swoje białe zęby.
Różnooka zamrugała i wydała z siebie głębokie westchnienie. Ach, on na nią spojrzał! I nawet się uśmiechnął! Porwała kawałek sernika ze stolika, po czym, pałaszując go, przysunęła się bliżej Sebastiana, niby to zupełnie niespecjalnie, no i zaczęła przyglądać się jego łuskom. Ciekawe, ciekawe. Temu to trudno było ukryć fakt bycia anthro, chyba nawet się nie starał...
Zawisza już sięgał do klamry peleryny, by nakryć nią Sylwię i zasłonić plamę, gdy poczuł podmuch wiatru, a przed jego oczami śmignęło coś dużego i porwało zdziwioną pannę. Szybko się zorientował, że to ten sam jaszczur, który ją oblał. Miał jakieś dziwne skrzydła. Specjalna lotnia, czy coś w tym stylu. I to mu pozwolono wnieść, a na miecz się nie zgodzili! Hańba.
Wracając do samego porwania... Jaszczur wyleciał ze swoją ofiarą przez okno. Rycerz na chwilę zamarł. Czy to jakiś samobójca, który nie chciał umrzeć samotnie? Ale nie. Wrócił po chwili drugim oknem. Zamknął Sylwię w łazience.
Zawisza ruszył żwawym krokiem w stronę jaszczura kompletnie zapominając o Filemonie. Po drodze machinalnie wręcz dobył miecza, choć planował to rozegrać bez przemocy.
- Stary, co ty ćpasz? Bawi cię to?! - Rzucił do niego głośno i bez zawahania parł przed siebie, by otworzyć biednej dziewczynie drzwi. Jego uwadze nie umknął fakt, że "smok" zagarnął trochę ciasta. Zapowiadała się wojna na żarcie. W tej chwili Zawisza żałował, że nie wziął tarczy. Zaciągnął przyłbicę i uniósł miecz, by odbijać nadlatujące pociski. Może i w gadce nie był najlepszy, ale do fechtunku się przykładał.
I ciastem go, i ciastem!
A NIECH MA!
Ooouuuuu... a tu jest nawet keksik!

I W PYSK!

Trach ciach rach pach!
Trafiony nadziony!
Zawisza zaczynał przypominać ciastowego potwora a nie rycerza w lśniacej zbroi. Co prawda odbijał babeczki... ale co z tortami?

Torty okazały się bronia idealną. Gdy już cały był w nich obsmarowany, zadowolony Seba podszedł do Filki, która zdążyła do niego podejść, i wychodząc z założenia że i tka jest tym złym, wziął ją jedna ręką za pośladek (mhmm miękki ogonek) a druga za plecy i lekko ją odchylając szarmancko pocałował.
Tak, od dziś Sebastian jest królem świata. Najlepsza impreza... od..... ZAWSZE!
Tak siedziała patrzyła. Ciasto latało sobie w najlepsze. Trochę żal jej się zrobiło tego rycerza, bo w końcu nic złego nie zrobił. No nic, może nikt nie zauważy.
Brunetka zeskoczyła ze stołu, wzięła do łapy najbliższe ciasto i cisnęła nim prosto w łeb gada. Nic do niego nie miała, w końcu miał świetny kostium, ale skoro sam zaczął rzucać, czemu by do niego nie dołączyć.
Możliwe, że ciasto przez zupełny przypadek dosięgnęło też kotowatej (w końcu się całowali) ale może tym lepiej, bo więcej osób wciągnie się do zabawy.
Torty były za ciężkie i za duże, żeby miały jakiekolwiek szanse na trafienie. Wątłe łapki jaszczura nie mogły wyrzucić ich z odpowiednią prędkością. Zawisza z łatwością unikał śmietanowych ciast przesuwając się na boki. Co prawda był nieco obryzgany śmietaną... Dobra, jeden tort trafił centralnie w napierśnik, ale poza tym było w nim jeszcze trochę więcej z rycerza niż z ciastkowego ludka. Wreszcie gad odpuścił, bo zabrakło mu amunicji. To co zrobił później, było prawie tak samo dziwne jak to całe porwanie. Zawisza miał już w garści papkę tortu, ale wolał nie ryzykować ofiarą postronną. Zwłaszcza, że dopiero z nią rozmawiał. Jaszczur i tak już pobrudził ją swoimi łapami brudnymi od tortu.
Za priorytet rycerz uznał uwolnienie Sylwii. Przekręcił klucz w drzwiach i wypuścił dziewczynę. Dopiero wówczas odczekał aż jaszczur odsunie się trochę od Fileomony i wycelował mu ciastem prosto w tą łuskowaną łepetynę. Okazało się, że nie jedyny wpadł na ten pomysł. Jakaś inna dziewczyna włączyła się do walki. Zawisza uśmiechnął się do niej porozumiewawczo.
- Och! - krzyknęła, gdy Seba rzucił w Zawiszę ciastem.
- Ach! - dodała, gdy z kolei używał keksu.
- Łaaał! - pisnęła, gdy skorzystał z tortu.
I tak by stała i w ten niezbyt artykułowany sposób kibicowała facetowi, którego imienia nawet nie zdążyła poznać, gdyby nie to, że on ją ZŁAPAŁ ZA TYŁEK! Za tę bezczelność niezwłocznie dostałby w twarz, tylko problem w tym, że zaczął ją całować, a jako że Filka nigdy wcześniej nie całowała się z anthro-jaszczurem, to nie protestowała, bo zapragnęła się przekonać, jak to jest. Kiedyś musi być ten pierwszy raz!
A było wybornie.
Postawiła ogon... A nie, on od dawna był w górze.
Przejechała szalonemu amantowi ręką po łuskowanej szyi. Ej, to serio łuski.
- Co TY SOBIE MYŚLISZ, ty, tyyy zniewalający zwyrodnialcu! - ozwała się doń, ale jej rozemocjonowane spojrzenie sugerowało, że tylko czekała na więcej.
Nie, żeby zamierzała się oddać pierwszemu spotkanemu wariatowi. Skądże znowu.
Nauka na dziś: jeśli chcesz złapać kotkę za tyłek, to musisz dobrze całować, wtedy puści ci to płazem (gadem?).
Agh, jaki ja jestem zuy! OJ TAK! Z U Y!
I ciasto oczywiście go minęło, bo Zawisza był w cholernie ciężkiej zbroi. I raczej tez nie potrafił robić uników w niej. No a nasz drogi gad, nie był taki wątły. Powiedzmy ze Zawisza dawał rade się poruszać, ale był cały w cieście. Zwłaszcza w hełmie. Nic nie mógł zobaczyć.
Z kolei Marysia... cóż, ta niestety trafiła gada.
Zlizał długim jęzorem ciasto, po czym osłonił sie i Filę wielkimi skrzydłami. Tarcza była z nich przednia!
Wybiegł trzymając ja za rekę a skrzydła klinując w drzwiach!
Rycerz go nie dogoni!
Wielkie wyjście!
TA TA TA DAAAM!
Zt x2 z Filą <3
- Głupota dorosłych. Tyle ode mnie.
Wystarczy spojrzeć, co działo się właśnie dookoła nich. Tutaj gadziołuski porywa dziewoję, tutaj dwie inne persony ciągną trzecią nie wiadomo gdzie... z częściowym rozbawieniem a częściowym zażenowaniem pokręcił głową. Jeżeli tak dalej ma się to ciągnąć...
- Zgodzę się w zupełności. Ich przygotowanie musiało zająć mnóstwo czasu.
Chociażby te pióra i ogony... jeżeli nie czas, to pieniądze.
W odpowiedzi na następne zdanie towarzyszki uśmiechnął się wesoło.
- W zupełności się z panienką zgodzę. I kto wie, może już się zainteresował.
Z jeszcze większym rozbawieniem wysączył łyk wina.
JAKO MG MÓWIĘ: Seba oberwał ciastem od Zawiszy, a rycerz też jest nieźle obsmarowany.
Skoro nikt się nią nie interesował a ona wypiła za dużo ponczu, skierowala się w stronę łazienek, by trochę odpocząc ode tego krzyku i rzucania ciastami.

z.t
Jedyne metalowe fragmenty zbroi jakie miał na sobie Zawisza to napierśnik z lekkiego pancerza i hełm. Bądź co bądź przyszedł potańczyć, co w pełnej zbroi byłoby raczej trudne.
Na koniec walki otarł przyłbicę z ciasta. Niewiele to pomogło, więc po prostu go zdjął i otarł to, co zostało na twarzy. Nawet nie zamierzał ścigać jaszczura. Zrobił swoje - uwolnił Sylwię. A było to na tyle męczące, że nie zdołałby ich doścignąć. Nie wiedział, skąd jaszczur brał na to tyle energii, zważywszy, że do tego taszczył wielkie skrzydła. W każdym razie Filemona powinna sobie dać z nim radę. A jak nie ona, to ochroniarze. Raczej nie mogli przegapić tego, co się tu działo.
Zawisza usiadł na najbliższym krześle i starał się oczyścić ciasto przynajmniej z twarzy i rąk.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15