Król Lew PBF

Pełna wersja: BAL PRZEBIERAŃCÓW
Aktualnie przeglądasz uproszczoną wersję forum. Kliknij tutaj, by zobaczyć wersję z pełnym formatowaniem.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Filka nie zdążyła odejść od stolika, jak to miała wcześniej w planach, bo oto jakiś pożal-się-Boże rycerz o mało nie ściął go mieczem!
- Uważaj trochę! - burknęła, zwróciwszy nań zirytowane spojrzenie.
Prędko jednak zrobiła zdziwioną minę, bo okazało się, że Pan Rycerz był całkiem przystojny. No proszę.
- Yyy, ale w sumie to nic się nie stało. Filka jestem - przedstawiła się, przywiódłszy na twarz lekki uśmiech.
Zatrzepotała gęstymi rzęsami, niby to przypadkiem.
Zostawiła jej ciacho! Z wielką uciechą Amelka zaczęła je chrupać i popatrzyła jak kocica odchodzi. Co prawda już jeden kęs zrobiła ale chwyciła ciacho i przełamała je na pół by podejść do nieznajomej i dać jej nie nadgryzioną połówkę
-Nie chciała spłoszyć. Przepraszać-
Powiedziała zupełnie nie zwracając uwagi na rycerza. Jako psowata potrafiła skupić się głównie na jednym celu
-Amelka jestem-
Powiedziała wskazując na siebie
-Ładny masz ogon-
No cóż... Chyba jednak zwierzęta były tematem przewodnim. Przynajmniej się wpasowała... Ale te przebrania! Były przecudowne, wręcz robiło się jej wstyd, że jej jest takie biedne. Nie mogła się nadziwić, jak wiernie ruszały się uszy i ogony... Nieco za wiernie. Wtedy poczuła, że coś ciągnie jej własny, zazwyczaj nieruchomy ogon. Obejrzała się przez ramię, i wtedy go dostrzegła.
Rycerza w lśniącej zbroi, o obliczu zakrytym przyłbicą.
A jak wiadomo, dopóki mężczyzna nie zdejmie kasku ( w tym przypadku hełmu), dopóty jest przystojny.
Ale oczy jej zalśniły wtedy, gdy ujrzała co właściwie ciągnie jej ogon.
Miecz!
Gdy tylko nieznajomy odczepił broń od jej ogonka, odwróciła się do niego z szerokim uśmiechem.
-Nic się nie stało. - odpowiedziała machinalnie, wciąż wgapiając się w zdobioną pochwę jak zaczarowana. Dopiero po chwili uniosła wzrok na twarz... Ekhem, przyłbicę nieznajomego.
-Jest prawdziwy?
Wtedy zorientowała się, że było to dość nieścisłe pytanie, więc szybko dodała -Znaczy się miecz. Miecz jest prawdziwy?
Zarumieniła się lekko, nieco zakłopotana. Dziwne. Nigdy się jej to nie zdarzało!
Po podjedzeniu kilku słodkości ze stołu zaczął przyglądać się bardziej zebranym tutaj osobom. Było kilkoro ludzi tylko z ogonami i kocimi uszkami, było też parę osób podobnie "ubranych" do niego, nawet rycerz się trafił... "Może do kogoś zagadać? Neee, jedzenie takie dobre a i ściana wygodna... A może jednak?" Zastanawiał się tak przez kilka chwil.
Ludzki świat i zwyczaje tak bardzo kuszące. Nie mogła się oprzeć zaproszeniu na taki bal, drzwi ponownie się otworzyły a przeszła przez nie kobieta w kolorowym wdzianku niczym jakiś tubylec z afrykańskiego buszu. Ubiór swoją droga idealnie kontrastował z biało brązowym upierzeniem. Zazwyczaj nie miała jak schować swoich skrzydeł na plecach tudzież bal maskarady nadawał się do tego idealnie. Na głowę założyła maskę (coś jak czapka z daszkiem) przypominająca ptasi dziób przystrojony dodatkowo pióropuszem z piór. Omiotła salę wzrokiem po czym skierowała swe kroki stawiając ostrożnie szpony do szwedzkiego stołu. Przy którym zawsze było tłoczno i można było usłyszeć rożne interesujące plotki. A ona uwielbiała być dobrze poinformowana. Ujęła w swe dłonie talerzyk nakładając jakąś małą porcję rybki. Mając baczenie na to co dzieje się dookoła.


[Obrazek: heroes_6_artwork_77.jpg]
Postanowiła, że jednak zaryzykuje i do kogoś zagada. W sumie lubiła dręczyć innych swoją obecnością, więc dziwiła się sobie, że tak długo zwlekała. Serwalka zajęła się szybko jakimś chłopakiem a gościu, który wcześniej do nich podszedł również wybył, żeby szukać towarzystwa. Brunetka ruszyła szybkim krokiem w kierunku opierzonego, który najwyraźniej również nie był pewien czy chce, czy nie chce gadać.
-Drogie takie ubranko?- stanęła mu przed nosem i zagadała. Z bliska strój wydawał się jeszcze bardziej realistyczny.
-I nawet jakieś wkładki sztuczne, żeby się oczy poruszały i dziobek, pewnie kupę kasy...- dopowiedziała sobie pod nosem.
- Ym. Dzięki. A ja Fil - odpowiedziała Amelce, niezbyt zadowolona z faktu, że ta przeszkadza jej w podrywie.
Ale ciastko od niej wzięła i niemal od razu je spałaszowała.
- Dzięki - odparła, przełknąwszy ten słodki dar losu.
Prędko też zdała sobie sprawę z faktu, że do JEJ rycerza zaczęła się przymilać jakaś serwalica. Co to ma niby znaczyć?! Rzuciła tamtej krzywe spojrzenie i ledwo powstrzymała się od prychnięcia.
Skąd się tu wziął? Nie wie nikt. Chyba tylko groźba starszego przyjaciela zmusiła niemalże trzydziestolatka do wyrwania się z rutyny dnia codziennego i pracy w wir szampańskiej ( to się okaże ) zabawy. Dłuższe, złotawe włosy, szaroniebieskie oczy- to jego znak charakterystyczny. Czym jeszcze się wyróżniał? Wysoką, wysportowaną sylwetką? Czy też może cylindrem który trzymał pod pachą, garniturem, białą koszulą i długą peleryną przypiętą do ramion?
Wampir. Jakże pomysłowe i oryginalne.
Zza fotochromowych szkieł przyglądał się zebranemu towarzystwu. Czyżby zbierało się na męską imprezę? A pardon, widział jeszcze... dwie, trzy damy? Może z czasem znajdzie się ich więcej.
Mijając panie w towarzystwie rycerza, uśmiechnął się do pań, skinął im głową, nie chcąc przeszkadzać w rozmowie. W stronę czego się kierował?
Wino.
Przecież czerwień będzie iście wspaniale pasowała do tego stroju.
No, no. Ledwo się pojawiła a już się działo. Dwie panie walczące o względy jakiegoś zakutego rycerza w zbroi. Uwagę od dziewczyn odwrócił Ludwik. Tak się przedstawił. Uśmiechnęła się promiennie.
- Walentyna. Miło mi ciebie poznać Ludwiku.
Nie zamieniła z nim więcej słów bo podszedł chłopak, a nie zaraz kobieta przebrana za chłopaka. Oryginalnie. Widać była oczarowana strojem Ludwika.
Dziobała widelczykiem swoja rybę na talerzu.
// Skasowany był post, w którym podszedłem do Walentyny i się przedstawiłem, jednakże uprzedziła mnie Marysia, która podeszła do mnie. //
Odpowiedział dziewczynie, która go zaczepiła. - Ach tak, trochę mnie ten strój kosztował wysiłku, wysoka technologia. Jednak strój Walentyny też niczego sobie, pióra to ciężka w zdobyciu rzecz...
Prędko się okazało, że jego miecz złowił nie jeden, a dwa ogony. A fakt, że miał na sobie przyłbicę sprawił, że dziewczyny nie wiedziały, do której z nich mówi. Przeprosił obie za jednym zamachem. W każdym razie nie skończyło się na "nie ma sprawy". Obie pociągnęły temat. Nie chciałeś rzucać się w oczy? Troszkę nie wyszło.
Rycerz zrobił krok naprzód, by się ponownie obrócić i być zwróconym do obu rozmówczyń przodem. Tym razem udało mu się nie naruszyć żadnego ogona. Teraz zauważył, że jego miecz ma całkiem dobry gust, bo zaczepił dwie ładne dziewczyny. Gdyby tylko Zawisza miał doświadczenie w rozmowie z takimi... Podniesienie przyłbicy w obecności dam było wskazane, choć to z pewnością naruszy jego pewność siebie.
- Jestem Zawisza. Zawisza Czarny. - Przedstawił się w stylu Jamesa Bonda, okrywając się na moment peleryną niczym Batman. Dobra, wczuwanie się w rolę nie było jego mocną stroną. Uchylił wreszcie przyłbicę, ukazując młodą twarz o lekkim brunatnym zaroście i zielonych oczach. - Miło mi was poznać. - Rzekł i ukłonił się (tym razem po rycersku, ha!). Na ucałowanie dłoni zabrakło mu śmiałości.
Do Filki podeszła jakaś inna dziewczyna, więc chwilowo uwaga Zawiszy skupiła się na cętkowanej dziewoi.
- Niestety ochroniarze nie pozwolili mi wnieść prawdziwego... Ale drewnianym też można strzec sprawiedliwości. - Zaśmiał się cicho.
Ziewnąłem sobie i podszedłem do stołu i poczęstowałem się czymś znowu. Jedzenie było tutaj całkiem dobre. Staniałem sobie teraz przy jednym z okien. Spoglądałem na niebo. Popijałem sobie i spoglądałem w dal. Całkiem klimatyczne widoki. Do tego ten księżyc. Po prostu widoki pierwsza klasa. Machnąłem ogonem tak zapatrzony i w swe myśli oddalony.
Włożyła kawałek ryby do ust. Odezwała się dopiero po tym jak przełknęła kęs.
- Pióra można nawet zdobyć w sklepie za pięć złotych. Ogółem jeśli się dobrze szuka idzie trafić na ciekawe okazje. - Zasmakowała jej ta ryba. Nałożyła kolejną porcje i rozejrzała się uważnie. Nie chciała przeszkadzać chłopczycy w rozmowie z Ludwikiem.
[hide][Obrazek: untitled_by_lurabbl-d6xkhp2.jpg] [/hide]
Amelka bardzo kulturalnie dygnęła lekko machając przy tym swoim ogonem
-Miło mi panią poznać-
Po tych słowach wróciła bliżej stolika z łakociami i zaczęła je pałaszować. Teraz przynajmniej miała nadzieję że kotka nie będzie na nią obrażona. Przecież się podzieliła, a nawet powiedziała komplement. Jej oczy śledziły stół i znalazła kolejny smakołyki. Tace z szynkami i serami. Jedyne rzeczy konkurujące z podwójną czekoladą polaną bitą śmietaną i polewą toffi
W sklepie za pięć złotych? Odwróciła się do niej i przyjrzała dokładnie ogromnym piórom. Czegoś takiego nie widziała w żadnym sklepie, chyba że poszłaby do jakiegoś łowczego, patroszącego strusie.
-Rozumiem, rozumiem. Cena dokładna to tajemnica- zachichotała pod nosem. W zasadzie była bardziej towarzyska niż znośna, ale to już druga sprawa -Chyba, że nie pamiętacie. Tez o różnych rzeczach zapominam. Jesteście jakimiś eeer stałymi bywalcami takich imprez albo konwentów?- oboje byli ciekawi, toteż nie pozwalała odejść również kobitce.
Stron: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15