| Statystyki |
» Użytkownicy: 662
» Najnowszy użytkownik: Upendo
» Wątków na forum: 2,776
» Postów na forum: 105,844
Pełne statystyki
|
| Użytkownicy online |
Aktualnie jest 43 użytkowników online. » 0 Użytkownik(ów) | 41 Gość(i) Bing, Google
|
| Ostatnie wątki |
Off topic
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Samiya
13-02-2019, 23:32
» Odpowiedzi: 509
» Wyświetleń: 124,563
|
Król Lew w CGI (reboot)
Forum: Król Lew
Ostatni post: Venety
23-11-2018, 07:21
» Odpowiedzi: 11
» Wyświetleń: 7,246
|
A teraz szybko zanim zamk...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Askari
11-10-2018, 19:16
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 5,132
|
Pożegnanie ;(
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Mirra
11-10-2018, 15:06
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,039
|
Na wszystko nadchodzi por...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vari
05-10-2018, 18:25
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,251
|
Pożegnanie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vasanti Vei
19-09-2018, 10:05
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 42,011
|
Jakaś gra o Królu Lwie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Panimalos
18-09-2018, 15:58
» Odpowiedzi: 2
» Wyświetleń: 2,741
|
Ja tu tylko na chwilę...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Zephyr
14-09-2018, 20:41
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 3,022
|
Drugie pierwsze wrażenie ...
Forum: Wątki prywatne
Ostatni post: Baqiea
13-09-2018, 09:05
» Odpowiedzi: 15
» Wyświetleń: 6,398
|
Skąd jesteście?
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Kykczor
12-09-2018, 20:01
» Odpowiedzi: 168
» Wyświetleń: 48,971
|
|
|
| [szkolenie] Światła wędrujące po ziemi |
|
Napisane przez: Mistrz Gry - 08-04-2017, 00:24 - Forum: Archiwum
- Odpowiedzi (9)
|
 |
Nad oceanem, tam, gdzie ostre skały potrafiły poranić nieostrożnego wędrowca, gdzie wysokie klify stanowiły śmiertelną pułapkę, przepustkę na drugi świat, obserwatorium okolicznych ziem, gdzie wiatr dął niezmiennie, kąsając, bawiąc się z obcymi, gdzie ziemia była jeno szorstkim, martwym piachem, gdzie powietrze smakowało solą...
Właśnie tam, pośród szarości, czerni i bieli, pośród tego monotonnego krajobrazu, swobodnym, choć dla nieprzyjaznego oka być może niezręcznym krokiem, stąpał on. Niepozorny, krępy, dziwacznie pochylony, niemal nie do zauważenia - gdyby tylko nie błękitna barwa jego piór, tak bardzo rzucająca się w oczy.
Jednak on zdawał się nie przejmować tym, że tak łatwo było go wypatrzeć.
Czy też to były tereny dumnego Królestwa, wiecznej Lwiej Ziemi, czy też ziemie nie przywłaszczone przez butne lwy? Choć ptak wiedział tak wiele, akurat przynależność tego skrawka piachu do kogokolwiek nie była mu znana, i nie bardzo chciał się tego dowiadywać.
Oto pingwin zwany małym. Przechadza się tutaj jakże swobodnie, od czasu do czasu zatrzymując się w zadumie, czy też odzywając się do pustki.
...Pustki?
|
|
|
| Dno wąwozu [Kaiser i Kayla] |
|
Napisane przez: Kayla - 07-04-2017, 19:02 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (31)
|
 |
GDZIEŚ W KANIONIE NA TERENACH KRÓLESTWA MGŁY I POPIOŁU
Nie wiedziała jak długo biegła i jak daleką drogę przeszła. W jej głowie tlił się jeden plan, jedna myśl - nie chciała tak umrzeć. Pośród pustkowi szarych i ponurych. Pośród kurzu i brudu, ale im więcej szła tym bardziej jej umysł przypominał białą plamę, albo raczej pustą przestrzeń i ta pustka i brak nadziei rysowały się w niebieskich oczach. To szła słaniając się to przysiadała, ale nigdy na długo. Wiedziała, że głodne szakale mogły łatwo trafić na jej ślad. Nie chciała stać się ich posiłkiem, tu pośród szarych pustkowi.
Nie wiedziała jak długo szła i jak długo łapy plątały jej się same. Pamiętała tylko głęboką zieleń dżungli i lwa z ogromną, czarną grzywą. Ciężar jego łapy pamiętała. Z pewnością długo będzie nosić w sercu to wspomnienie. Nie wiedziała jednak, że ślad na jej pysku wciąż był widoczny. Skąd miała wiedzieć? Dawno nie widziała dobicia własnego pyska w tafli wody. Jej język wysechł na wiór i bolał od ciągłego przygryzania. Pysk miała oblepiony piaskiem, który przylgnął do śliny na jej podbródku i łez, które nigdy nieotarte z czasem zasychały.
Nie wiedziała jak często się potykała i jak często jej przednie łapy uginały się od zmęczenia. Powoli jednak godziła się z myślą, że jej limit się kończył, że miała w zanadrzu coraz to mniej kroków. Powietrze i obraz tańczyły wokół niej naśmiewając się z tego gdzie cisnął ją złośliwy Los.
Nie wiedziała gdzie się znajduje, ale wiedziała co czuje. Nagły zawrót głowy i uderzenie jednej przedniej łapy o drugą. Szorstką glebę tuż przy policzku i coś co wpijało się w jej bok, jakiś kamyk? Sama jednak szara od kurzu i oblepiona błotem tu i ówdzie sama wyglądała jak element tego osobliwego krajobrazu. Tylko jej pierś ruszała się powoli i miarowo a nozdrza i pysk rozwiewały piasek wokół. Miała zamknięte oczy jakby spała, ale na jej pysku widoczne było jedynie zmęczenie.
|
|
|
| Ankieta Skypowa |
|
Napisane przez: Huntrees - 06-04-2017, 14:06 - Forum: Archiwum
- Odpowiedzi (24)
|
 |
Jako, że może tak w normalnym wątku to nie wyjdzie zakładam ankietę.
|
|
|
| Kayla |
|
Napisane przez: Kayla - 06-04-2017, 02:06 - Forum: Karty Postaci
- Brak odpowiedzi
|
 |
Miano: Kayla
Wiek: 3 lata
Wzrost: 85 cm
Waga: 160 kg
Opis wyglądu: Urodziwa i nie za duża młodziutka lwiczka. Natura nawlekła na jej ciało gładką, jasną skórę. Sierść jest beżowa z jaśniejszym podbrzuszem, pyszczkiem i łapami. Wokół oczu również znajduje się nieco jaśniejszy włos, a także nad nosem. Ten zaś jest wątrobiany z ciemnymi plamkami. Dodatkowo od czoła aż po koniec ogona ciągnie się na jej grzbiecie ciemniejsza pręga. Ślepia ma bestia żółte z jasnoniebieskimi tęczówkami. Pędzel na jej ogonie zaś składa się ze złocistego włosia.
MATKA: - Imię: Fuvu
- Wiek: zmarła w wieku około ośmiu lat
- Opis wyglądu: Fuvu była bardzo jasną, piaskową lwicą z jaśniejszym podgardlem, pyskiem, brzuchem i łapami, o szczupłej i suchej aparycji. Miała duże, otoczone ciemniejszym futrem oczy w kolorze malin oraz różowy nos. Jej ogon był zakończony karmelowym pędzelkiem. Na jej pysku wiecznie gościł cierpki uśmiech ustępujący jedynie pokerowej minie.
- Opis charakteru: Co można powiedzieć o Fuvu? Nie była zbyt skomplikowaną osobą. W jej życiu chodziło głównie o przetrwanie, więc cały czas starała się być twardą. Nie skora do żartów, wiecznie podejrzliwie spoglądająca na otoczenie. Nikomu nie ufała (poza partnerem, choć ze zdrowym dystansem).
- Historia wspólna z Kaylą: Fuvu od urodzenia żyła w dzikiej krainie, która niegdyś została naznaczona zbyt dużą ilością drapieżników i kilkoma latami nieurodzaju. Za jej młodości większość drapieżników pomarła po prostu z głodu. Lata te mocno odcisnęły się zarówno na wyglądzie jak i na psychice Fuvu. Pewnego roku kraina niemal zupełnie opustoszała z drapieżników, jedynie nieliczni zdołali przeżyć te ciężkie czasy - jedną z nich była Fuvu. Samica miała już sześć lat gdy spotkała na swojej drodze samca, który był jedynie podróżnikiem. Zakochany jednak w obcej lwicy jak i w odradzającej się krainie, postanowił zostać. Wkrótce urodziła się Kayla, którą wychowała wraz z partnerem.
- Okoliczności śmierci: Zmarła po prostu w skutek choroby kiedy Kayla miała dwa lata. Jej ciało stało się z czasem słabe więc i postarzało się szybciej. Gdy poczuła się słabiej po prostu odeszła i spokojnie zmarła w samotności.
OJCIEC: - Imię: Tai
- Wiek: 11 lat
- Opis wyglądu: Spory samiec o orzechowym umaszczeniu, jaśniejszym pyskiem i brzuchem. Grzywę ma potężną i w kolorze kasztanowym. Ma brązowe, karmelowe oczy i różowy nos. Mocnej budowy i ostrych rysach pyska. Wiecznie pozujący na poważnego i silnego lwa, czasem jednak uśmiecha się nieco cieplej.
- Opis charakteru: Tai jest lwem, który stara się wypaść dobrze w swojej roli. Gdy był ojcem starał się być wymagający, ale koniec końców zawsze ujawniał miękkie serce. Cechuje go mądrość nabyta doświadczeniem i gotowość do uszanowania każdego kogo spotka. Dobry i pozytywnie patrzący na otaczający go świat.
- Historia wspólna z Kaylą: Gdy kraina, w której żyła matka Kayli powoli wracała do swojej świetności, a roślinożercy zaczęli żyć jak w raju (gdyż wcześniejszy pomór drapieżników sprawił, że tych było tam mało), Tai wędrował drogą prowadzącą do niej. Los chciał, że spotkał na swojej drodze Fuvu, złośliwą i nieufną chudą lwicę. Tai postawił sobie za punkt honoru udowodnienie jej, że świat nie jest wcale taki zły. Fuvu nie okazała się być jednak zbyt romantyczną i przyjęła Taia tylko dlatego, że był dużym i silnym samcem. Gdy zaś on się w tym zorientował było już dla niego za późno - po prostu zakochał się w tej złośnicy (a poza tym spodziewała się jego młodych). Został więc z nią i pomagał jej we wszystkim. Wspólnie z Fuvu doczekał się tylko jednego kocięcia. Los jednak nie był dla niego wcale łaskawy, bowiem choroba jego partnerki zaczęła się powoli ujawniać już po pierwszym roku życia Kayli. Z dnia na dzień niknęła w oczach i starzała się, aż wreszcie zmarła niedługo przed drugimi urodzinami Kayli. Rozgoryczony odszedł zaraz po tym, jak okazało się, że córka była już zdolna do samodzielnego życia.
STADA_
Na radzie brak
Charakter:
(stan na 06.04.2017r)
Biedna Kayla. Los obdarzył ją prostym umysłem i duszą, choć potrafi dostrzegać piękno w zwykłych rzeczach. Wiadomą rzeczą jest, że życie niełatwo obchodzi się z wrażliwymi istotami, których powołaniem zdaje się być jedynie poszukiwanie szczęścia. Gubią się one, cierpią i łatwo je zranić. Wrażliwa Kayla jest inteligentna, ale fakt, że nie wychowała się w stadzie sprawia, że brak jej obycia, nie rozumie wielu społecznych niuansów i delikatnych zawiłości wymagających elokwencji, przez co często czuje się zagubiona.
Skrzywdzenie, którego doznała na skutek dotychczasowych interakcji z innymi lwami sprawiło, że Kayla zwyczajnie boi się innych przedstawicieli własnego gatunku. Dobrze czuje się w towarzystwie innych zwierząt a nawet w samotności starając się dostrzec piękno otoczenia. Jest neurotyczką, która w wyniku braków w umiejętnościach społecznych często reaguje emocjonalnie, nierzadko podniesionym głosem lub płaczem. Częściej w rzeczywistości piszczy i skamle niż na kogoś krzyczy.
- inteligentna
- spostrzegawcza
- wrażliwa na piękno, estetka, wrażliwa na cudzą krzywdę
- urodziwa, posiada całą gamę uroczych uśmiechów i spojrzeń
- umie dużo mówić, więc potrafi kogoś przegadać
Słabe strony:
- fakt, potrafi mówić, ale niestety nie ma zbyt dużego zasobu słów i czasem wychodzi na kompletną idiotkę i prostą dzikuskę
- fakt, w porównaniu do innych lwów żyjących w stadach jest po prostu dzikuską
- mimo iż wrażliwa na innych i na ich cierpienie, często bardziej się boi niż ma ochotę pomóc
- jest neurotyczna
- łatwo ją urazić
- przyparta do muru często nie widzi innej możliwości jak podjęcie nawet śmiertelnego ryzyka, woli cierpieć fizycznie niż psychicznie
- skora do wyolbrzymiania własnych problemów
HISTORIA_
Dzieciństwo i młodość:
Kiedy Fuvu zrozumiała, że Tai myślał poważnie o związku z nią, postanowiła skorzystać z tej okazji, którą podsunęło jej życie. Nie zamierzała czekać na kolejnego samca, który mógłby się nią zainteresować. Dostrzegła więc w nim jedyną możliwość do posiadania dziedzica lub dziedziczki swojej krainy. W nosie miała jego i jakiekolwiek uczucia i trudno było powiedzieć czy rzeczywiście kiedykolwiek kochała Taia.
Dla Taia czas ten był zarówno piekłem jak i niebem. Żył bowiem z samicą, którą kochał szczerze i całym sercem, ale ze świadomością, że ona nie czuje do niego tego samego. Uważał jednak, że to jedyna okazja do tego by żyć w miarę szczęśliwie. Liczył bowiem, że chociaż w młodych dostrzeże jakieś światełko.
Po burzliwych początkach znajomości, szczupła piaskowa lwica w końcu przekonała się do niego w zupełności i postanowiła założyć z nim rodzinę. Wkrótce zaszła w ciążę, ale szybko okazało się, że wcale jej to nie służyło. Rosnąca w jej brzuchu córka wyciągała z matki zdrowie i chęć do życia. Niemniej urodziła bez większego problemu i wydawało się, że zaczęła dochodzić do siebie.
Jako małe dziecko Kayla nie zaznała zbyt wiele serca od matki, choć ta starała się jak mogła by wychować córkę na zaradną i samodzielną samicę. Fuvu zauważyła, że Kayla urodziła się mała i wiedziała, że na wielką i przerażającą predatorkę nie wyrośnie, więc tym więcej dokładała starań do jej twardego i surowego wychowania.
Szukając serca zwracała się do swojego ojca. Młoda wiedziała, że pod maską powagi Tai skrywa w sobie pokłady ciepła i miłości, której nie mógł przelać na partnerkę. Dlatego gdy Fuvu nie patrzyła, Tai pozwalał Kayli na zabawy i czułości. Tulił ją do snu i pokazywał tę piękniejszą stronę życia.
Gdy Kayla miała rok po Fuvu widać było, że choroba zaczynała ją trawić. Miała coraz mniej siły a nauka polowania i walki spadała na Taia coraz częściej. Matka Kayli nie pozwalała jednak na okazywanie słabości i bólu, więc gdy wiedziała, że nadchodzi jej czas - po prostu odeszła.
Kayla wraz z ojcem zostali sami, ale on nie mógł żyć dłużej na tej ziemi bez swojej ukochanej. Pewnego dnia pożegnał się z córką i odszedł w swoją stronę.
Szawolcs:
Kiedy Kayla została sama była przygotowana do samotnego życia i w głębi serca dziękowała za to swojej surowej matce. Choć i ojcu była wdzięczna, że dzięki niemu nie straciła tej pogody ducha, która się w niej zrodziła. Naturalnym było, że dostrzegała piękno krainy, w której się urodziła i postrzegała swoje życie jako idealne. Nie znała życia w stadach ani grupach. Dla niej naturalnym było, że lwy żyją samotnie lub w parach, jak lamparty albo gepardy z okolicy. Uśmiechała się do antylop i tańczyła z sępami, ścigała się z hieną i spała w jednej norze z likaonem, który stał się później jej przyjacielem. Wyrosła w nieświadomości szowinizmu gatunkowego, który ma miejsce w innych krainach i wywyższa lwy. Żyła w przekonaniu, że nawet słoń musi zejdzie jej z drogi jeśli ładnie poprosi.
Jednak przyszedł taki dzień, który miał zmienić w jej życiu wszystko. Prawie jak chwila, w której Edyp poślubia własną matkę przypieczętowując swój los, tak Kayla poznała i postanowiła zaprzyjaźnić się z dziwnym nieznajomym, który nawiedził krainę. Na imię miał Szawolcs i na sporym, młodym i szarym cielsku nosił brązową i gęstą grzywę. Wyszczekany był, ale mimo iż szastał słowem na prawo i lewo, a mniemanie o sobie miał wysokie, posiadał tak wiele słów w swoim zasobie i tak szerokie miał pojęcie o świecie, że Kayla jednocześnie nie mogła wyjść z podziwu ale i czuła rosnącą frustrację. Opowiadał jej o stadach i śmiał posądzać ją o niewłaściwe zachowanie. Nigdy zaś nie wytłumaczył jej tak, żeby zrozumiała. Dlatego mimo iż chciała się z nim zaprzyjaźnić powoli rosło w niej przekonanie, że jemu pasuje przekonanie o wyższości nad nią.
Pewnego dnia jej ojczyznę nawiedziło stado lwów. Kayla była zaniepokojona tak szybkim wzrostem liczby drapieżników w krainie. Szawolcs zaoferował jej się, że pomoże jej dogadać się z nimi i powie im, że nie mogą zostać na dłużej a Kayla mu zaufała.
Szybko zorientowała się, że lwy, z którymi przyszło jej się mierzyć są takie same jak Szawolcs. Elokwentne, inteligentne i pewne siebie. Zauważając, że jej towarzysz bawił się z nimi w jakieś gierki, których Kayla ni w ząb nie rozumiała. W końcu nie wytrzymując, powiedziała im co myślała o ich pobycie na jej terytorium. Sytuacja obróciła się jednak na jej niekorzyść, zaś ona przekonana była, że Szawolcs zamiast jej pomóc tylko ją pogrążył. Mimo, że obcy obiecali opuścić krainę po kilku dniach - nie zrobiły tego. Kayla zaczęła robić się nerwowa. Dzień w dzień sprawdzała czy obcy zbierają się do odejścia. Powoli zaczęli wzbudzać w niej strach, bo nie wyglądało na to by kiedykolwiek miały zamiar odejść.
Pewnego dnia młody samiec z tegoż stada dostrzegł ją, gdy nad ranem obserwowała ich z ukrycia. Rzucił się za nią pędem. Przerażona Kayla zaczęła uciekać, ale samiec zapędził ją nad głębokie jezioro. Gdy ten postanowił ją zatrzymać, samica odruchowo smagnęła go pazurami po pysku raniąc dotkliwie. Przeraziła się, nie chciała nikogo zranić. Odruchowo chciała nieznajomemu pomóc, ale ten za nic miał jej strach. Młodzieniec wykorzystał tę okazję by udowodnić Kayli, że stado intruzów miało ją za nic i nie zamierzało odejść. Poniżył ją mówiąc, że nie ma ona dla nich żadnego znaczenia i ubliżając jej. Rozmowa, albo raczej sprzeczka, która coraz bardziej pogrążała w smutku i przytłaczała lwicę sprawiła, że nie wytrzymując napięcia rzuciła się ona w stronę jeziora. Zrozumiała ona wówczas, że po raz kolejny przegrała.
Przepłynięcie nie było łatwe, ba, Kayla była pewna, że utonie. Jednakże kilka sprzyjających fal pomogło jej dotrzeć na brzeg po drugiej stronie. Oblepiona błotem, brudna i zrozpaczona udała się w stronę pustyni.
Nie spodziewała się tam spotkać Szawolcsa.
Stała dłuższą chwilę na skraju pustyni wciąż wahając się. Pragnęła uciec, ale bała się. Wtedy odnalazł ją jej szary towarzysz, na którego spoglądała wtedy zupełnie tak samo jak na tych obcych. Albo nawet i gorzej. Czuła się porzucona i oszukana przez Szawolcsa, ale wciąż chciała wierzyć, że zależy mu na jej przyjaźni. Nie umiała sobie poradzić z tym wszystkim. Ze stadem w jej domu, z poczuciem winy i jednocześnie z samą sobą. Po ostatniej rozmowie z młodzikiem Kayla czuła się jeszcze bardziej zagubiona. Powoli nachodziła ją myśl, że może rzeczywiście powinna pożegnać się z pięknymi równinami i ustąpić miejsca stadu? Po tej ostatniej rozmowie była pewna, że mają ją za nic. Słowa tego młodzika pobrzmiewały nieznośnie w jej głowie. Były coraz to głośniejsze i coraz to boleśniejsze.
Nic nam nie zrobisz, więc nie musimy się tobą przejmować.
Doświadczenie tamtego spotkania zagoniło ją aż na skraj pustyni. Jej ogrom przerażał Kaylę, ale wyglądało na to, że to wielkie, upiorne pustkowie jest jedyną drogą ucieczki stąd. Nie wiedziała czy to morze piasków kiedyś się kończy. Nigdy nie była dalej. Zatrzymała się w tym miejscu wpatrując w przestrzeń i myśląc intensywnie. Czy powinna zostawić to wszystko za sobą i odejść? Gdzie by doszła? Czy ta pustynia ma gdzieś jakiś kres? Czy może przyjdzie jej umrzeć z braku wody i od tego palącego słońca?
Spojrzała na swoje łapy, na których wciąż znajdowało się przylepione błoto, które przyschło do jej sierści. Zrobiła krok, a potem następny mimo iż łapy jej się trzęsły. Oczywiście wiedziała, że ich spotkanie musi zakończyć się kłótnią. Wiedziała to odkąd go tutaj zobaczyła.
Biegła tak jeszcze chwilę chcąc zgubić za sobą nieznośne słowa, ale bieg ów stawał się coraz wolniejszy. Przeradzał się w trucht a wreszcie przekształcił się w zwykły marsz. Jednak była zawzięta i nie zamierzała zawrócić. Szła dalej czując nieznośny piach, pod którym się zapadała. Trudno. Wiedziała, że podjęła jedyną słuszną decyzję. Tak, decyzję. Teraz czuła, że już zupełnie nie należy do tego miejsca. Teraz jej wątpliwości przerodziły się w realne plany i nieznośne słowa szarego lwa nie mogły tego zmienić. Słońce było wysoko, złote światło stapiało się z krajobrazem pustyni i wydawać by się mogło, że Kayla również niedługo w nim zniknie.
Wiatr raz po raz dał o sobie znać tworząc nieznośną kurtynę ze złotego piachu. Lwica musiała się na chwilę zatrzymać i zmrużyć oczy. Potarła je łapą, a kiedy poczuła lekką ulgę piach już zupełnie opadł. Chwilę stała wpatrując się przed siebie czując, jak gorący smutek zalewa ją od środka. Nabrała powietrza w płuca wysoko unosząc nos, chcąc dodać sobie w ten sposób otuchy. Chciała powiedzieć sobie, że jest dzielna, że podjęła słuszną decyzję. Czuła jednak jej złamane serce boli jak nigdy wcześniej. Obróciła się w stronę, z której przybiegła. Nie była już jednak pewna czy to na pewno ten kierunek. Chwilę stała wpatrując się w to, co było za nią.
Wiatr powoli wzmagał się znów. Pchał ją na przód choć jej serce tak bardzo chciało zawrócić. Może miała cichą nadzieję, że Szawolcs pobiegnie za nią i ją zatrzyma? Jednak jedyne co za sobą zobaczyła to piasek, a na horyzoncie majacząca idylliczna kraina. Kayla zagryzła wargę żeby się obudzić. Żeby oprzytomnieć. Jednak dopiero tajemniczy cień nad jej głową a potem sylwetka sępa, który zakołował w pobliżu uderzyły jej do głowy. Zacisnęła powieki pozwalając wypłynąć ostatnim łzom, a potem zagryzając własny żal z podniesioną głową udała się na przód.
Dżungla:
Kilka dni tułaczki po pustyni mocno wycieńczyła Kaylę, gdy zaś była już bliska śmierci odnalazł ją obcy, dorosły lew-niemowa. Zaniósł do pobliskiej dżungli i ocucił. Nie był jednak przygotowany na załamaną młodą lwicę, która bez pardonu wypłakała mu się w kosmatą pierś. Tym razem to on oczekiwał, że odnalazł kogoś, kto stanie się jego przyjaciółką. Jednak kilka nieporozumień i jej niechęć sprawiły, że Kayla nie umiała odnaleźć się w dżungli. Obcy samiec nie był w stanie jej udowodnić, że nie miał wobec niej złych zamiarów. W związku z tym pod osłoną nocy Kayla uciekła, chcąc znaleźć szczęście gdzieś dalej.
-
|
|
|
| Schronienie przed deszczem (Xenia, Malou) |
|
Napisane przez: Malou - 06-04-2017, 00:02 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (11)
|
 |
Samotny Pień, wschodnie obrzeże Śnieżnego Lasu.
Zmęczona całym dniem podróży Malou była brudna i zziębnięta, ale parła przed siebie, na południe, niestrudzenie. Wiatr dął z północy, niosąc ostrymi zakosami strugi deszczu chłoszczące jej plecy, a na nich ledwie widoczne przez szarość nawałnicy znamię w kształcie okręgu wypełnionego nieregularnymi plamkami i mniejszym okręgiem w samym centrum, pustym w środku. To ono pierwsze rzuciło się w oczy przysiadłej na rozkołysanej, ciernistej gałązce dzierzbie, z zainteresowaniem na ten widok kręcącej główką w krótkiej chwili przed tym, zanim zdecydowała się nabić na kolec tarniny młodą żabę, dotychczas trzymaną w małych, czarnych szponach.
Malou kilkakrotnie nieomal przewróciła się, za każdym jednak razem łapała równowagę i bez słowa odnajdywała zgubiony rytm swojej powolnej przeprawy przez deszcz. Starczały trzy kroki i już! Jej łapy nie pamiętały poprzedniego poślizgu, a dzierzba - tego zabawnego widoku; tak gęsta była bowiem szaruga spowijająca dolinkę Samotnego Pnia, którego, bagatela, Malou nie zauważyła, zmierzając przyspieszonym krokiem do opuszczonej nory pod obnażonymi korzeniami ogromnego drzewa, które rosło na zalesionym wzgórzu.
To były zupełnie nowe dla niej widoki, nowe powietrze. Przywykła do pustynnego klimatu mrównica, chociaż dobrze znała porę deszczową, jej obfite błogosławieństwa i ćwiczące charakter przekleństwa, nigdy nie penetrowała węchem czy słuchem dżungli, a wszystko tutaj zdawało się jej być ni mniej, ni więcej dżunglą. Zawsze też miała blisko do suchej infirmerii, a jeśli znajdowała się z dala od niej - życzliwego przyjaciela. Teraz, w tym egzotycznym kraju, była zupełnie sama wobec obcych, nowych wrażeń. Sama z bólem nóg, które przed sobą wyciągnęła, kiedy usiadła wreszcie w jamce, gdzie nie padał na nią deszcz. Sama z ich energicznym rozmasowywaniem przednimi łapami.
Oddawszy się tej czynności bez reszty, byłaby przeoczyła wielkiego, czerwonego chrabąszcza o pulchnym odwłoku, który podobnie jak ona odnalazł w jamce pod drzewem dobre schronienie - dla swojego pancerza i czułków, na których końcach wisiały ciągle dwie wielkie krople, kiedy ona, nie odrywając przednich łap od trzymanych w nich ud, szybsza i sprawniejsza, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka zdawać, nachylała się w przód i uderzała go długim językiem.
Nie zrezygnowawszy ze zgarbienia, wyciągnęła jeszcze odrobinę głowę i wyściubiła połowę długiej kufy z zadaszenia jamki. Z zainteresowaniem w oczach spojrzała w niemal grafitowe niebo, jakby chciała odgadnąć, jak długo potrwa jeszcze ta najpotężniejsza od kilku dni ulewa.
|
|
|
| Dżungla |
|
Napisane przez: Siena - 05-04-2017, 22:34 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (40)
|
 |
W wielkich krzewach coś się ruszało. Można by rzec, że jakiś potwór się w nich skrywał. Ktoś by mógł się wystraszyć ruszającego się krzaka gdyby nie wystający ogon. Był on szary, a zakończony czarnym futerkiem. Po chwili wyszła z krzewów szara lwica. Jej futerko było w nieco lepszym stanie niż zazwyczaj, jednak deszcz był nieugięty i nie pozwalał samicy czuć się czystą. Jej łapki nieprzyjemnie chlapały gdy ta stawiała pewne kroki po rozmoczonej ziemi.
|
|
|
| Mieta {EDEN i YASUMU} >>-<3--> |
|
Napisane przez: Yasumu - 05-04-2017, 22:30 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (11)
|
 |
Wróciła z terenów Lwiej Ziemi, w sumie poza tym białym gorylem nie widziała chyba niczego ciekawego. Taki mały rekreacyjny spacerek w ramach sentymentalnych schadzek.
Nie miała chyba nawet okazji obejrzeć tej skały za młodu, a jak miała to wypadło jej z głowy- jako nic istotnego do zapamiętania.
Zaszła na sawannę, niewielkie wzniesienie z zaroślami i akacjami, miejsce gdzie można obserwować zwierzynę z ukrycia, klapnęła na boczku wyciągając łapy, należał się im solidny odpoczynek nieprawdaż?
Ziewnęła przepastnie z zduszonym pomrukiem kiwając potem na boki końcem ogona znajdującego się w pobliżu wyciągniętych łap.
|
|
|
| Zdrada (Kami, Gyda) |
|
Napisane przez: Gyda - 05-04-2017, 20:38 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (7)
|
 |
Ziemia wokoło nie przypominała porośniętych bujną roślinnością sawann, pośród których się wychował. Masyw skalny, u którego stóp przysiadł, rzucał długi cień na połacie zatrzymanego w bezruchu pustkowia, pociętego na horyzoncie ostrymi krawędziami kamienistych wzgórz i witrażami z gałęzi wysokich, suchych, poskręcanych głodem drzew. Jeśli cokolwiek uskuteczniało wolę dmącego z zachodu wiatru, to pojedyncze listki zdobiące we frywolnym kaprysie niektóre z konarów, a także ptaki rozpruwające w agresywnym locie pomięte burzowymi chmurami niebo, czasami, a poza nimi nic. Nic, co by mogło zaświadczyć za jakimkolwiek zachowanym na tych terenach życiem.
Pozostawiony tutaj przez Czeladników Gyda miał za sobą kilka najcięższych w swoim życiu dni. Patrząc na jego pysk, można było odnieść wrażenie, że przerósł swoje dziecięctwo i oto stał już u progu dorosłości - młodzian, który właśnie opuszcza rodzinę, by rozpocząć mozolną budowę własnej. Grzywa, ledwie kołtuniąca się na jego szyi, policzkach i czubku głowy, i nadal-za-duże-łapy - tylko one zdradzały, że przed oblicze Królowej przybył, jeśli nie dzieciak, to przynajmniej gówniarz, cholera i pierdoła, wobec której miało się albo wielkie oczekiwania, albo nie miało ich wcale. Lwia Ziemia, z jego matką jako głową swojego tłustego, konającego z dobrobytu ciała, nie miała żadnych.
W jego nos uderzyła pierwsza kropla. Za nią kolejne, padające na jego grzbiet, głowę, na suchą ziemię, która, spijając je, ciemniała. Wstał, odruchowo, ale nie odszedł z wydeptanego w kurzu miejsca, uznając je za nie gorsze od innych, miał przecież czekać. Chwycił w zęby i podciągnął wyżej nad łokieć skórę żyrafy, służącą mu za schowek na różne drobiazgi, takie jak akacjowe kolce, rośliny o interesującym zapachu, których przeznaczenie chciał poznać, jakieś paprochy i inne śmieci, wśród nich i jeden wyszczerbiony krokodyli kieł. O skórę na jego łapie obił się wiszący przy niej na rzemieniu krzemień. Przypomniał mu o Setkarze. O ich zabawie w Ognistym Lesie. O nienawiści, którą oblał ich dawną braterską miłość. Rozorałby mu tym krzemieniem czoło, gdyby nie tamtego refleks.
Odwrócił łeb w prawo, niby bez konkretnego zamiaru, tylko z porywu ucha, które wychwyciło w ciernistych krzewach jakiś szelest. Chciał jednak uciec od przewiązanego przez własny łokieć wspomnienia brata.
|
|
|
| Zmiany, ach te zmiany |
Napisane przez: Kaiser - 05-04-2017, 11:19 - Forum: Archiwum
- Odpowiedzi (31)
|
 |
Długo zastanawiałam się czy zacząć ten temat, napisać tu o tym, bowiem nie tylko ja zauważyłam już od jakiegoś czasu, że bardzo mało propozycji przechodzi, KL kurczowo trzyma się tego jak było, ale są drobne wyjątki od niektórych spraw przez co tworzy się mały chaos, zaś starsi gracze zaczynają się zastanawiać co ze swoim życiem robią. Jeśli fora są dobrze prowadzone, gra jest przyjemna i chyba o to też chodzi w KL'u, czyż nie? Kiedyś cieszyła nas wspólna gra, ta nasza mała społeczność, a teraz co, jak ktoś odejdzie to trudno? Nie warto walczyć żeby to miało ręce i nogi, żeby coś się działo, a nie wchodzić na forum z myślą kurczę muszę jeszcze dwa posty napisać, masakra. Niby jest ta sławna zasada ,,jak się komuś nie podoba to nikt siłą nie trzyma", ale czasem nie chodzi o to, czasem ten sentyment do czegoś, z czym jest się ładnych parę lat tak kurczowo trzyma, że żyjemy dalej nadzieją iż niektórym coś oświeci się w głowie i wezmą się w garść. Tak, jestem jedną z nich. Ale żeby nie były to puste słowa, jak ja widzę tą rewolucję?
- Zacznijmy od początku, czyli ogłoszenia. Tak, ta ramka u góry, pogoda i tak dalej. Warto by trochę to pozmieniać. Pogodę skrócić, dać w miejsce ,,inne", cytat miesiąca w ogóle wywalić, nie rozumiem sensu cytatów na lwim forum. Tam gdzie teraz pogoda dodać w końcu cały skład administracji, może być w formie małych avów podlinkowanych, rozmiar 100x100 na przykład.
- Jeśli już mowa o administracji. Ja wiem, fajnie jest mieć pomoc i tak dalej, ale co kto robi? Mamy team KLa dla popisu? Bo tak serio widzę tylko Vei, Inn i czasem Fuko, o reszcie nie mam pojęcia, kim są, co robią. Niby czasem są jakieś awanse, ktoś jest modem, jr adminem... ale po co? Przede wszystkim podział. Po co komu jr.admin. Admin i mod wystarczą + mg. Ten temat powinien być poddany poprawce, a dodatkowo przy nickach powinien być krótki opis z czym można do kogo lecieć, ułatwia to znacznie sporo rzeczy.
- O wieku już dużo razy mówiłam, ale że obecnie trwa ankieta i jest założony sensowny wątek pomijam ten temat, liczę że to się serio zmieni. Rok grania lwiątkiem irytuje mnie okropnie.
- Usunięcie marginesów. Tak, koniec z pisaniem na boku, mieszaniem w czasie i obijaniem się. Tereny wolne czy stadne leżą czasami samotne kilka miesięcy, bo po co na fabułę iść, to się ciągnie i w ogóle. No właśnie po to żeby to miało sens, a nie później wyciągnięte wątki znikąd, które miejsca nie miały ale ok niech będzie. Czy już nikomu nie chce się nic rozgrywać tylko jakieś marne pogadanki? -Ale że co, teraz będzie gorzej bo tylko jedna fabuła. No nie, wprowadźmy coś, co ma większość for i się znakomicie sprawdza. Tak moi kochani, sławna bilokacja + kalendarze/notatniki. Bilokacja może być ograniczona, np. do trzech wątków na raz, bądź bez ograniczeń, zostawiając dowolność userom, ale pamiętać że co za dużo to nie zdrowo. Kalendarze zaś pozwolą userom ogarnąć co gdzie się działo, bowiem pisać tam będą na bierząco sami trwające rozgrywki, które jeśli się zakończą oczywiście odpowiednio opiszą co było i jak oraz zaznaczą ,,zakończone", ale nie tylko dla nich to pomoc, bowiem kronikarze również łatwiej będą mogli opisać co się dzieje na fabule.
- MG. Póki co działa on tylko na życzenie, ewentualnie przy walkach. Przydałby się przede wszystkim nabór na mg, osoby które chętnie by się udzielały nie tylko w takich wątkach, ale by czasem wchodziły w gry innych, rozkręcały zabawę, nakręcali innych do myślenia, kreatywności, bo serio robi się z tego forum typowy SL, władza i dzieci. Nic więcej. -Ale ja wolę takie lenistwo!- tak? Ok. Powstałoby pole w profilu z prostym pytaniem. Tu mamy dwie ścieżki. Albo proste ,,czy zgadzasz się na ingerencję MG: Tak/Nie", gdzie zgoda to urazy, gwałty czy nawet śmierć, chyba że postać doda w kp że nie zgadza się na uśmiercenie postaci. Drugi mój pomysł to ingerencja MG podzielona na liczby. 1 to wpływ mg na polowania, 2 - wpada od czasu do czasu bez zapowiedzi, ale nie ma to wpływu na postać, 3 - Mg może zadać lekkie obrażenia, 4 - cięższe obrażenia ale uleczalne, 5 - nieuleczalne obrażenia, typu ślepota, utrata ogona, 6 - śmierć. Wtedy w profilu wybierałoby się tylko liczbę i to już znak co z kim można.
- Fabuła. Kto mi opisze krótko co się tu teraz dzieje? Trzy ciąże się nie liczą. Co jest na LZ, a co tam u SK? Wszyscy tylko chodzą i gadają, nudy że aż usypiam. Czas coś zrobić, rozkręcić to i owo. Przede wszystkim wątki dla wszystkich, tak zwane Eventy. Mogą być różne, obowiązkowe, do zapisu, a jak mają wyglądać? Z obowiązkowych to np. prosta pora deszczowa, zalana została cała oaza, woda w rzekach niepokojąco wzrasta, a może jakaś zaraza przenoszona przez komary, by na coś ci medycy się przydali? Pomysłów może być masa, ważne by coś się ruszyło i żeby to forum przypomniało sobie też o grze zespołowej a nie tylko pojedynczej, i dość wymówek że wolno się z innymi pisze. Ci którzy na event się zapiszą i będą spowalniać w innych udziału nie wezmą, done.
- Walki. Do przebudowy ale tu by się lepiej Kami wypowiedziała, bardziej się na tym zna. Ogólnie denerwuje mnie czasami zachowanie MG, niby rzucanie kostką, ale po co te staty, po co te wszystkie opisy. Czasem wypadałoby też stawiać na realizm, wiek swoje robi.
- Co wy z tymi sojuszami i paktami, pamiętacie może że stada lwów się nie przyjaźnią z innymi? XD A potem się dziwić że tu się nic nie dzieje. Serio tak źle było z początku ze złymi stadami że już teraz wszyscy są neutralni? Może jakieś zmiany i w tym temacie? Ja wiem, czasem lepiej bez agresji, ale później robi się taka mamałyga, jakby to gesslerowa powiedziała.
Na moment obecny nic więcej w głowie nie mam, choć możliwe że po prostu mi wyleciało z głowy. \.o./
Jeśli coś mi się przypomni, edytuję lub dodam posta, póki co proszę o wypowiedź innych w tych sprawach powyżej, jak to widzicie, no i przede wszystkim, jesteście za wiosennymi porządkami i zmianami, czy dalej wszystko po staremu?
|
|
|
| Trochę biegania dla relaksu [Mau, Tohu] |
|
Napisane przez: Mauara - 03-04-2017, 12:12 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (1)
|
 |
Równina - [Mała Sawanna]
(13-08-2015, 22:46)Tosa napisał(a): Teren znajdujący się po obu stronach Słonecznej rzeki pomiędzy Dżunglą a Samotnym Pniem i Śnieżnym Lasem. Ot, typowa sawanna, pokryta trawą, co jakiś czas przecięta przez pasmo krzewów i drzew. Gdyby wytężyć wzrok, znalazło się tu też kilka głazów. Było to chyba jedno z mniej odwiedzanych przez wielkie koty miejsc, ponieważ zwierzyna czuła się tu bardzo dobrze.
Gdzie ona się podziewała tym razem? Po prawej drzewo, po drugiej też jakaś wyrośnięta roślina, daleko przed nią rzeka. Czy dla przeciętnych zwierząt takie rozmieszczenie punktów kontrolnych było wystarczające, żeby zorientować się o swoim położeniu? Zdawało jej się, że z kimś rozmawiała, wczoraj albo dzisiaj, a może dwa tygodnie temu. W każdym razie głos tego kogoś rozbrzmiewał w jej wgniecionej czaszce i gdzieś ją prowadził. Nie potrafiła rozpoznać kim był ten dręczący ją osobnik, ani nawet zorientować się o jego płci, ale szeptał coś o wędrówce. Chwileczkę... czy to nie była po prostu podświadomość? Ale czy ona miała konkretny głos? Pasiastej zawsze zdawało się, że słowa wypowiadane w czaszce nie mają żadnych cech. Wszystkie zlewały się w podobny ciąg zapamiętanych informacji, dlatego nigdy nie dało się zorientować, czy wyodrębniony cytat należał do niej, czy kogoś innego.
Po dłuższym namyśle doszła do wniosku, że nie możliwe, żeby pamiętała czyjąś wypowiedź, więc to ona sama musiała wmówić sobie coś, a teraz podążała za tym ślepo, w nadziei, że obcy głos mógł ją do czegoś doprowadzić...
Przystanęła na chwilę. Łeb ją bolał od myślenia, więc stwierdziła, że czas się posilić przed dalszą wędrówką.
|
|
|
|