| Statystyki |
» Użytkownicy: 662
» Najnowszy użytkownik: Upendo
» Wątków na forum: 2,776
» Postów na forum: 105,844
Pełne statystyki
|
| Użytkownicy online |
Aktualnie jest 33 użytkowników online. » 0 Użytkownik(ów) | 31 Gość(i) Bing, Google
|
| Ostatnie wątki |
Off topic
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Samiya
13-02-2019, 23:32
» Odpowiedzi: 509
» Wyświetleń: 124,935
|
Król Lew w CGI (reboot)
Forum: Król Lew
Ostatni post: Venety
23-11-2018, 07:21
» Odpowiedzi: 11
» Wyświetleń: 7,252
|
A teraz szybko zanim zamk...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Askari
11-10-2018, 19:16
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 5,137
|
Pożegnanie ;(
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Mirra
11-10-2018, 15:06
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,044
|
Na wszystko nadchodzi por...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vari
05-10-2018, 18:25
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,252
|
Pożegnanie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vasanti Vei
19-09-2018, 10:05
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 42,014
|
Jakaś gra o Królu Lwie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Panimalos
18-09-2018, 15:58
» Odpowiedzi: 2
» Wyświetleń: 2,745
|
Ja tu tylko na chwilę...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Zephyr
14-09-2018, 20:41
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 3,025
|
Drugie pierwsze wrażenie ...
Forum: Wątki prywatne
Ostatni post: Baqiea
13-09-2018, 09:05
» Odpowiedzi: 15
» Wyświetleń: 6,406
|
Skąd jesteście?
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Kykczor
12-09-2018, 20:01
» Odpowiedzi: 168
» Wyświetleń: 49,006
|
|
|
| Samotny spacer? |
|
Napisane przez: Völundr - 10-08-2015, 19:57 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (12)
|
 |
Völundr był wprawdzie w stadzie od niedawna, lecz dziwił go fakt, że nadal nie dostał żadnej roli. Wiedział, że Shaka szczycił się tytułem Strażnika i dzielnie wykonywał swoje obowiązki, lecz wyglądało na to, że musiał czynić to zupełnie sam. Kiedy więc nadchodził zmrok i jego siły wyczerpywały się, mógł liczyć na pomoc lwa, którego życie uratował. Ten zaś nienawidził tkwić w bezczynności. Uczono go, że tylko ciężką pracą można zadowolić siebie i być z siebie dumnym. Teraz żył nadzieją, że jego trud zadowoli Księżyc, który przyświecał jego drodze.
Zatrzymał się na moment, żeby odetchnąć pełną piersią. Nadal miał w sobie wiele sił, ale potrzebował chwil odpoczynku, kiedy chciał je z siebie wydobyć. Nie przejmował się swoją nadchodzącą starością i robił wszystko, żeby móc jeszcze trochę stąpać po ziemi. Bladobłękitne spojrzenie padło na białą tarczę księżyca. Ciekawe, co ten mu dzisiaj przyniesie?
|
|
|
| DO WYWALENIA |
|
Napisane przez: Kahawian - 08-08-2015, 20:30 - Forum: Archiwum
- Odpowiedzi (6)
|
 |
A więc Frigg po raz kolejny jest do wzięcia. Kim jest?
To pierworodna córka Deyne Nyoty i Ragnara. Jako młode lwiątko i księżniczka, była wpatrzona w ojca jak w obrazek. Chciała być taka jak on, zasłużyć na jego pochwały. Z czasem spędzała coraz mniej czasu z matką.
Gdy zniknęła pierwszy raz, miała osiem miesięcy.
Wróciła na Zachodnie Ziemie, gdy miała rok... niby niewielki okres czasu, a zmieniło się znacznie więcej, niż lwiczka mogła sobie wyobrażać. Zacznijmy może od tego, że jej ukochany ojciec po prostu zniknął. Po prostu zostawił zarówno ją, jak i matkę. Dwa, wróciła akurat w dzień, gdy Deyne urodziła dwóch samców, owoce gwałtu. Po tyradzie wygłoszonej przez Mayę, trzymała się znacznie bliżej matki, zaczęła nauki łowiectwa wraz z młodszą Busarą i Runą.
Jej stosunki z braćmi... różnie się układały. Znacznie lepszy kontakt ma z młodszym Damają. Starszy, Nuru... z nim to inna historia. Frigg unikała go gdy tylko mogła. Niestety zdrowie Dey od dnia narodzin młodych stale się pogarsza.
Teraz, gdy osiągnęła dwa lata, po raz kolejny zniknęła z oczu matki i stada. Nikt nie wie dlaczego.
Powiem szczerze... ta postać ma naprawdę ogromną ilość różnorodnych wątków do rozegrania.
Oddam w ręce ogarniętego gracza, podejmę się przygotowania avatara dorosłej Frigg. Jeśli chodzi o szczegóły, proszę o kontakt na GG.
|
|
|
| Oddam Runę |
Napisane przez: Runa - 07-08-2015, 21:28 - Forum: Kosz
- Brak odpowiedzi
|
 |
Oddam w dobre ręce.
Nie jestem w stanie pisać, a jest to postać z pewnym potencjałem. Zwłaszcza, że pisałam nią jeszcze jako małym lwiątkiem, więc charakter mógł się zmienić/ujawnić.
O postaci w skrócie:
Runa jest córką Maoni i Freya, siostrą Tyrvelse, lepiej znanego jej jako Cahian. Należy do stada Zachodnich Ziem, tak jak reszta rodzinki. Kiedy była mała, tata ignorował jej istnienie, całą uwagę poświęcając jej bratu.
Frey wrócił do stada po długiej nieobecności na krótko przed poczęciem lwiątek i z racji tego, że nie powiadomił o swoim powrocie ówczesnego przywódcy, Ragnara, został przez szarego okrzyknięty zdrajcą i zabity. Ragnar oszczędził Runę, ponieważ była dziewczynką.
Potem przywódca ZZ zniknął, a władzę przejął Kahawian. Runa poznała trochę starszą od niej Bursarę. Razem z matką przeniosły się z Groty o rzut beretem od Oazy (gdzie mieszkali od czasu narodzin lwiątek) do stadnej sypialni, Termitiery.
A teraz jej zaginiony dawno brat wrócił. Jak zareaguje Runa?
Tak jak mówiłam, jej charakter mógł ulec zmianie. Jako lwiątko Runa dość wesoła i niecierpliwa. Nie chciała być gorsza od swojego brata. Często wpadała w kłopoty, choć właściwie nie z jej winy. Raz wielki szary lew przyciągnął ją do siebie, nazywając jej tatę dezerterem i ogólnie był niezbyt miły. Gdy była na polowaniu z Maoni, porwały ją likaony, bo chciały zrobić z niej towarzysza dla pewnego ślepego lwa. Do tego Runa panicznie bała się noszenia (jak była malutka jej tata ją opuścił na ziemię).
Wszystkie pytania proszę składać w tym temacie (najchętniej), na gadu (4806211) lub na pw.
User się znalazł, temat zamykam.
|
|
|
| Mały Książę |
|
Napisane przez: Venety - 06-08-2015, 12:34 - Forum: Inne
- Odpowiedzi (1)
|
 |
Małego Księcia chyba wszyscy znają. Ciężko też nie słyszeć o nowym filmie, który właśnie wchodzi do kin i reklamy tego są wszędzie. Pokrótce jednak naświetlę - mała dziewczynka kierowana przez życie przez chore ambicje mamy spotyka ekscentrycznego staruszka. Gość jest nikim innym jak Pilotem, który spotkał kiedyś Małego Księcia. Teraz to on pokazuje dziewczynce magiczny świat jasnowłosego chłopca.
Bardzo rzadko chodzę do kina. Średnio raz na rok, częściej się nie zdarza. W moim przypadku (mieszkam w mniejszym mieście) wypad do kina to prawdziwa (i co tu dużo mówić - kosztowna) wyprawa. Ale gdy dowiedziałam się o tym filmie i zobaczyłam trailer - nie ma bata. Otarłam łzy i stwierdziłam jedno. Z miejsca poszło: IDĘ DO KINA.
No i poszłam. Wczoraj. Trafiliśmy na pokaz przedpremierowy, i w dodatku w środę, gdy bilety są wyjątkowo tanie.
O samym filmie mogę powiedzieć tylko jedno - magiczny. Mogłabym szukać innych epitetów, ale w moim odczuciu to właśnie ten, żaden inny nie pasuje i nie oddaje tego. Jestem kobietą, która mało wzrusza się na filmach. Gdy jest smutny moment, ciężko jest na sercu, taki nieprzyjemny ciężar gniecie. Ale nawet śmierć Mufasy obecnie mało mnie rusza. Jeśli już poleci łza, to pojedyncza. Tu czekała mnie niespodzianka. Nie mam pojęcia, ile czasu dokładnie zasalałam koszulkę swojego faceta i przecierałam oczy, ale było to parę kolejnych scen. Długo. I nie ja jedyna - obok nas siedziały dwie dziewczynki, które miały może z 8 lat i też chlipały, jak większość sali, złożonej głównie z dzieci.
Piękna historia, animacja też cudowna (i ta poklatkowa, zwłaszcza Lis <3). Wzrusza i zmusza do myślenia - chyba bardziej dorosłych niż dzieci. Polecam każdemu. I ogromnie się cieszę, że to właśnie na ten film poszłam z drugą połówką po raz pierwszy do kina. Trochę to zabawne, że jakoś tak się składa, że gdy coś się u mnie ważnego w życiu dzieje, to właśnie ma to związek z tą książką. I oby tak pozostało. Tak właściwie, to chyba jedna z ważniejszych i bliskich memu sercu - aż dziw, że nie mam własnego egzemplarza, do którego mogłabym wracać. A co jakiś czas wracam, i za każdym razem inaczej człowiek rozumie ukryty przekaz.
Jeszcze tylko dodam od siebie jedno. Spotkałam się z opiniami, że po co film, że dzieci powinny przeczytać książkę, że czemu teraz wszystko musi być podane w opakowaniu itd. Przeczytałam książkę po raz pierwszy w wieku 8 lat. Babcia mi dała do czytania, aby zabić nudę. To była dla mnie bardzo dziwna bajka, nie zrozumiałam jej tak naprawdę. Po co jakiś chłopiec miałby chcieć baranka? I co on robił na pustyni? Podobne odczucia miała moja siostra, która do książki dorwała się, będąc w V klasie. Niby już dzieciak starszy, ale też nie rozumie tego ukrytego przekazu. Tak naprawdę książkę odkryłyśmy dopiero, gdy musiałyśmy ją przeczytać jako lektura szkolna.
|
|
|
| Rodzeństwo,rodzina,przyjaciele. |
Napisane przez: Chaiyali - 05-08-2015, 21:50 - Forum: Kosz
- Odpowiedzi (10)
|
 |
Witam wszystkich,jako że Chai jest tu zupełnie nowa,to siłą rzeczy nikogo jeszcze nie zna.
W związku z tym,usilnie szuka przyjaciół/ewentualnie rodziny. Gatunek nie jest ważny,każdy będzie mile widziany.
Zawsze będzie można napisać razem coś ciekawego. :)
Jeżeli chodzi o cechy charakteru,lwica jest bardzo nieśmiała,nieco infantylna,ale uwielbia pomagać innym i zazwyczaj konsekwentnie dąży do celu,choć zdarza się,że nie myśli o tym co robi.
Jedynym członkiem rodziny jakiego Chai posiada jest matka,z którą rozstała się dosyć dawno,gdyż postanowiła ona dołączyć do innego stada.
Poza tym jest zupełnie sama.
|
|
|
| Baobab |
|
Napisane przez: Maeva - 05-08-2015, 18:49 - Forum: Ognisty Las
- Odpowiedzi (135)
|
 |
Na obrzeżach ognistego lasu rośnie wielki baobab. Samotnicze drzewo rośnie paręnaście metrów od reszty drzew. Jego stary pień został wydrążony przez czas, przez co idealnie pełni funkcje domu, w tym wypadku pustelni Maevy. Grunt dookoła drzewa został dokładnie wysprzątany.
Po wejściu przez szczelinę w pieniu ukazuje się niespodziewany widok. Wióry, które zaśmiecały wnętrze zostały sprzątnięte, a lokum w widoczny sposób podzielony. Przy lewej ścianie jest legowisko, tymczasowo zaścielone liśćmi i piórami. Miejsce to jest zakryte z każdej strony, więc wiatr nie dręczy śpiącej. Po prawej Maeva ma swoją spiżarnię, a na wprost od wejścia lwica przyjmuje swych gości. Raczy tam ich wodą i strawą oraz udziela rad.
[ Dodano: 2015-08-07, 02:38 ]
Lwica wciąż była pełna niepewności co do swojej decyzji o osiedleniu się. Nie chodziło o baobab, a o tą krainę. Czyż lwy nie powinny być widoczne wszędzie, bawić się i dzielić szczęściem? Nie umiała wystarczająco by zasadzić nowe ziarenka w miejscach uschniętych drzew. Nie było to też jej zadanie i nawet jeśli chciała to nie mogła. Integrowanie w naturę tutejszych lwów i politykę stad byłoby nieprofesjonalne. Jej przeznaczone było udzielanie rad i użyczanie głosu rozsądku. Alexis z pewnością miałaby tu sporo roboty.
Krocząc niepośpiesznym krokiem ku swej pustelni Maeva rozglądała się dookoła. Pewna była, że nowy mieszkaniec zaciekawił obecnych lokatorów. Zdziwieniem więc dla niej było kiedy nie dojrzała nikogo, nawet z natury ciekawskich małpek. Stanęła niepewna tutejszych zwyczajów. Być może lwy przychodzą i odchodzą tak szybko, że już nikt nie zwraca na to uwagi. Pokręciła łbem z niedowierzaniem i westchnęła cichutko. Miała pewnego rodzaju przeczucie, że nie będzie tutaj potrzebna. A nawet jeśli to znajdzie się ktoś kto nie uszanuje jej zasad. Cieszył ją jednak fakt, że udało jej się znaleźć idealne miejsca do zamieszkania. Nie było tu żadnych kotowatych czy psowatych, co oznaczało, że ziemia nie należy do czyjegoś terytorium. Choć ona sama nie miała problemu z dzieleniem domu wiedziała, że niektóre kotowate, przykładowo lamparty, nie akceptowały nikogo na swoich ziemiach. Szmaragdowy oczy szybko przyzwyczaiły się do ciemności w ognistym lesie, poruszanie się po nim nie sprawiało jej już żadnego problemu. Zdawała sobie jednak sprawę, że jasne umaszczenie nie zapewnia jej żadnego kamuflażu przez co była narażona na ataki mniej przyjaźnie nastawionych osobników. Rozłożyła się na swoim prowizorycznym legowisku i zamknęła ślepia. Czas na drzemkę.
|
|
|
| Uśmiech proszę! |
|
Napisane przez: Sadie - 05-08-2015, 17:59 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (17)
|
 |
Wolne tereny to miejsce, gdzie lwica czuła się najlepiej, w końcu przecież sporo czasu spędziła jako samotniczka i pomimo spotkania brata jakiś tydzień temu nie zamierzała póki co dołączać do żadnego stada, choć oczywiście Malimau zamierzała odwiedzać. Cieszył ją fakt że znów go odnalazła, choć strata ojca... no cóż, kochała go nad życie, tęskniła za nim, ale wiedziała że nie chciałby żeby ta się smuciła czy dąsała, szła więc dalej przez życie, a konkretniej przez polanę w Dolinie Spokoju, nie zamierzała jednak zostać w tym miejscu, bowiem doskwierało jej pragnienie, maszerowała więc dalej, prosto do źródełka. Gdy dotarła na miejsce upiła kilka łyków zimnej wody, po czym położyła się wygodnie tuż obok strumienia. Lubiła takie miejsca, cisza, słychać jedynie szum wody, ewentualnie śpiew ptaków. Oczywiście cieszyła się gdy w pobliżu był jakiś lew, lecz jeden, może dwa, więcej to już przesada. W sumie miała nadzieję że ktoś się na nią natknie, bowiem dawno nie widziała nikogo, prócz braciszka oczywiście.
|
|
|
| Fantastyczna trójka |
|
Napisane przez: Maeva - 05-08-2015, 02:10 - Forum: Archiwum
- Odpowiedzi (6)
|
 |
Panimalos
Depresyjny i zmęczony życiem poszukuje:
~ Kogoś do popisania.
~ Jakiś większy plan na przyszłość, najchętniej obmówiłabym go na gg (numer podany w profilu)
Maeva
Pracoholiczka poszukuje:
~ Najlepszy przyjaciel. Maeva to raczej samotna lwica, jednak jak każdy kotowaty potrzebuje od czasu do czasu z kimś pogadać. Chodzi tu o jedną postać z którą jasna zżyłaby się naprawdę mocno. Płeć jest mi obojętna.
~ Osoby, które chcę zaczerpnąć rady profesjonalistki (lwicę obowiązuje coś na wzór tajemnicy zawodowej). Każdego chętnego zapraszam do jej pustelni ( klik)
~ Adorator. Dobrze byłoby, gdyby wiek miał podobny. Chodzi tutaj o danie postaci prywatnego życia, by jej świat nie obracał się wokół "pracy". Czy zaloty będą odrzucane czy też nie zależy tylko od waszego zagrania z racji jej osobowości.
Furien
Nienawidząca lwów poszukuje:
~ Kogokolwiek. Postać wydaje się stać w miejscu.
~ Ew. partnera, który wiedziałby, że pod tą skorupą nienawiści kryje się dojrzała i dobra osoba.
|
|
|
| Skraj sawanny |
|
Napisane przez: Saix - 04-08-2015, 20:00 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (5)
|
 |
Oczywiście, że był zły. Na chwilę obecną nic nie szło tak, jak powinno. Sprawił stadu kłopoty, a przecież szły ciężkie czasy. Wszyscy byli poddenerwowani a Saix nawet nie mógł znaleźć pocieszenia w myśli, że zostanie ojcem, bo w jego odczuciu Gizy to nie uradowało.
Wiedział, że jeśli będzie musiał, to sam zajmie się lwiątkiem bądź dwójką, która, jak sądził, się narodzi. Choć będzie to naprawdę ciężkie, zważywszy na jego obowiązki.
Takie to niewesołe myśli kręciły się po jego głowie.
Był zły i zmęczony. Ale patrolował okolicę, tak jak to Kahawian nakazał. Saix jak się okazało, ogólnie był dość obowiązkowy, choć oczywiście jak każdy, popełniał błędy. Czasem dość poważne. Ta wpadka z hieną była straszna, ale cóż. Wziął na siebie sporo, ale nie było to istotne. Musiał zająć się ciężarną samicą i patrolowaniem granic. Niby nic trudnego, nie?
Wspiął się na lekkie wzniesienie na sawannie i rozejrzał się dookoła. Słońce prażyło niemiłosiernie, a ciemne futro wcale nie pomagało mu znieść tego upału.
Zaklął pod nosem. Najchętniej położyłby się w chłodnej grocie i poszedł spać. Nie mógł sobie jednak na to pozwolić, wytrwale więc szedł w słońcu, sprawdzając, czy nikt niepożądany nie pojawił się w okolicy.
Dopiero po pewnym czasie pozwolił sobie na krótki odpoczynek w cieniu rosnącego na sawannie drzewa. Usiadł na chwilę, choć nadal zasępionym wzrokiem obserwował okolicę.
|
|
|
| Okolice skały Skazy - Spotkanie Kahawiana i Sadisma [R][Z] |
|
Napisane przez: Sadism - 04-08-2015, 15:59 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (13)
|
 |
Yehisses (czyt. dżehisses) pełzał spokojnie, przy tym węsząc za tym kogo poszukiwał, czyli Kahawianem. Teraz już jako przywódca Bractwa musiał ustalić wiele ważnych spraw. nadal pamieęał rozmowę jaką odbył z Dwugrzywym tuz po przybyciu an ziemie (jeszcze wtedy) Czterech Stad.
Gdy był już stosunkowo niedaleko Skały Skazy, niespełna kilometr. Wtedy to wycuzł znajomy zapach. Cały czas kryjąc się wśród traw, odszukał wielki ciepły obiekt. A był nim nie kto inny jak sam Kahawian.
- Witaj mój drogi przyjacielu. Już kilka miesięcy minęło od naszego ostatniego sssspotkania.
Na jego pysku zagościł lekki uśmiech, lecz nadal nie wychylał się z kryjówki, czyli stosunkowo wysokiej trawy.
|
|
|
|