| Statystyki |
» Użytkownicy: 662
» Najnowszy użytkownik: Upendo
» Wątków na forum: 2,776
» Postów na forum: 105,844
Pełne statystyki
|
| Użytkownicy online |
Aktualnie jest 41 użytkowników online. » 0 Użytkownik(ów) | 40 Gość(i) Bing
|
| Ostatnie wątki |
Off topic
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Samiya
13-02-2019, 23:32
» Odpowiedzi: 509
» Wyświetleń: 124,925
|
Król Lew w CGI (reboot)
Forum: Król Lew
Ostatni post: Venety
23-11-2018, 07:21
» Odpowiedzi: 11
» Wyświetleń: 7,249
|
A teraz szybko zanim zamk...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Askari
11-10-2018, 19:16
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 5,134
|
Pożegnanie ;(
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Mirra
11-10-2018, 15:06
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,041
|
Na wszystko nadchodzi por...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vari
05-10-2018, 18:25
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,251
|
Pożegnanie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vasanti Vei
19-09-2018, 10:05
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 42,011
|
Jakaś gra o Królu Lwie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Panimalos
18-09-2018, 15:58
» Odpowiedzi: 2
» Wyświetleń: 2,743
|
Ja tu tylko na chwilę...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Zephyr
14-09-2018, 20:41
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 3,023
|
Drugie pierwsze wrażenie ...
Forum: Wątki prywatne
Ostatni post: Baqiea
13-09-2018, 09:05
» Odpowiedzi: 15
» Wyświetleń: 6,403
|
Skąd jesteście?
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Kykczor
12-09-2018, 20:01
» Odpowiedzi: 168
» Wyświetleń: 49,003
|
|
|
| Lazurowe Wybrzeże |
|
Napisane przez: Mino Eive - 05-03-2014, 22:57 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (17)
|
 |
Piękne wybrzeże, a wokół niego wysokie i strome klify, stanowiące coś na wzór muru tworzącego z naszej plaży półkole. Jeśli dobrze się rozejrzeć, to prócz żółtego piasku, lazurowych fal i pojedynczych drzew można dostrzec niewielką grotę, którą najprawdopodobniej niedawno ktoś opuścił, co wywęszył by każdy w promieniu nie więcej niż stu metrów. W środku- dwie półki skalne, jedna mniejsza, na jednego dorosłego osobnika, druga większa, która pomieściłaby dwójkę. Jako podłoże duże i szerokie liście, najprawdopodobniej dobytek poprzedniego właściciela. Dodatkowo zero chmur, cisza, spokój.
Mino w sumie znalazła się tutaj całkiem przypadkiem. Tylko nieliczni wiedzieli o istnieniu tego miejsca, a ona nie mogła nawet skłamać, że choć raz o nim słyszała. Jednak gdy znalazła się w tej malowniczej wnęce, otworzyła szerzej oczy ze zdumienia i uśmiechnęła się, prawdziwie się uśmiechnęła myśląc, że odkryła to pierwsza, że w końcu znalazła swoją wymarzoną ostoję samotności.
|
|
|
| Rodzeństwo Gizy |
Napisane przez: Giza - 05-03-2014, 21:19 - Forum: Kosz
- Odpowiedzi (61)
|
 |
Poszukuję rodzeństwa Gizy, płeć nie gra roli. I tak na prawdę wiek może wynosić od 2-6 lat. Zakładając, że lwica, która była matką Gizy urodziła ją mając 5 lat. Giza ma pięć, więc jej matka ma około 10 lat. Co ważne, rodzeństwo raczej nie pochodzi od tego samego ojca co Giza i właściwie każdy jej brat/siostra może mieć innego (biorąc pod uwagę zwyczaje jej matki). Przy czym matka Gizy nie jest tej samej maści co Giza (moja OC ma umaszczenie po ojcu). Jej matka jest przeciętnego koloru(mniej więcej piaskowego, beżowego, coś w ten deseń) lwicą, o nosie w takim kształcie jak ma Giza na avie, posiada też ciemniejszego koloru plamy na łapach takie jak ma Giza w podpisie.
No, to chyba tyle jeśli idzie o wskazówki co do matki Gizy. ;)
|
|
|
| Gdy duma kłodą się staje |
|
Napisane przez: Maya - 03-03-2014, 03:57 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (8)
|
 |
Wymodlona błyskawica w końcu przecięła niebo. Oślepiająca wstęga bieli rozdarła ciężkie, burzowe chmury, na krótką chwilę rozświetlając pogrążony w mroku i deszczu świat. Brakowało jej jeszcze kilkunastu kroków – z pazurami głęboko zatopionymi w przesiąkniętej wodą korze, lwica zatrzymała się. Ledwie utrzymywała równowagę na ruszającym się pniu zwalonego drzewa, a zimna, brudna woda raz za razem uderzała jej w łapy i w bok. Czuła, jak to zaczyna się ruszać. Z przerażeniem czuła, jak jej ciężar przeważa, a drzewo zaczyna osuwać się w wodę. Rzuciła się do przodu na oślep, niemal wyszarpując pazurami korę pnia – w najgorszej zaś chwili następna błyskawica przecięła niebo, a jej skok „na pamięć” sprawił, że wpadła bokiem na gałąź. Gubiąc równowagę odbiła się jeszcze łapami od pnia, z całej siły, w przód – upadła z impetem na ziemię obok niego, dysząc z wysiłku, bólu i strachu. Wielkimi ślepiami obserwowała, jak drzewo jest porywane przez nurt, dosłownie kilka sekund po jej lądowaniu. Spanikowała – samo to, jak mocno serce tłukło się jej teraz o żebra sprawiało, że nie mogła już dłużej siebie oszukiwać. Zerwała się szybko z ziemi, w strugach deszczu biegnąc pod górę, do miejsca, które wskazał jej lampart.
- Nahuel! Gdzie jesteś?! – Ryknęła w mrok.
Okolica raz jeszcze rozbłysła, a potworny szum rzeki został zagłuszony przez huk grzmotu. Wydawało jej się, że ziemia trzęsła się jej pod łapami. Albo to może ona tak trzęsła się z zimna i strachu? Jeszcze nigdy nie musiała biec sprintem pośród osuwającej się ziemi, niesionych wraz z nurtem gałęzi, kamieni i korzeni, jeszcze nigdy w ten sposób nie musiała walczyć o swoje życie. Lampart znalazł jakąś drogę górą, gdzie dał radę się wspiąć – przez chwilę robił jej za przewodnika, prowadząc przez rozszalałe rozlewisko, potem jednak ściana deszczu zabrała jej go poza zasięg wzroku. Przemoczona do suchej nitki, brudna i przerażona tym, co się działo raz jeszcze zadarła łeb.
- Nahuel! – Ryknęła przeciągle, lecz tym razem nie odpowiedział jej nawet piorun. Skakała wzrokiem bezsilnie po całej okolicy, nie widziała jednak niczego. Musieli stąd uciekać czym prędzej, ale gdzie on był?
W tej sytuacji możliwy był sojusz tak irracjonalny, jak współpraca jej i lamparta, mimo niechęci ich przetrwanie zależało teraz od obojga nich – musieli razem walczyć o to, by wydostać się poza zasięg szalejących wód i panikujących stad zwierząt. Widziała gdzieś w oddali słonie, przez moment wydawało jej się, że słyszała wizg zebr i upiorne wycie hien – ani śladu jednak lamparta.
- NAHUEL!
* * *
Był wieczór. Następny już, deszczowy, nieprzyjemny wieczór. Chmury snuły się leniwie po niebie, spowijając zęby górskich szczytów w mlecznobiałej mgle. Musiała zwierzyny szukać daleko, strasznie daleko – a nawet wtedy, gdy ją znalazła stwierdziła, że będzie musiała jednak odpocząć przed polowaniem. Podróż przez błoto, a momentami nawet grząski, rzeczny muł była wyczerpująca – dlatego nie bez ulgi po prostu znalazła pierwsze lepsze miejsce i położyła się pod drzewem. W pobliżu nie było zbyt wielu zwierząt, jedynie niewielkie grupy antylop i zebr korzystały z uroków wodopoju, co dawało jej możliwość w końcu nieco odpocząć po długich godzinach tropienia zwierzyny. Nie zastanawiała nawet się nad tym, że miała ją w końcu przed oczami – wygrało z nią zmęczenie.
Nie wiedziała tylko, że nie była jedynym drapieżnikiem w pobliżu.
|
|
|
| Opustoszała grota |
|
Napisane przez: Giza - 28-02-2014, 01:24 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (38)
|
 |
Giza od dłuższego czasu maszerowała w deszczu. Powietrze wydawało się tak gęste, że wydawać by się mogło, że można by było przecinać je pazurami. Zbierało się na porządną burzę. Choć już właściwie było jej wszystko jedno czy jej futro jest zmoczone czy nie, uznała, że najwyższy czas odnaleźć jakieś schronienie. Raczej nie marzyło jej się oberwanie błyskawicą i w ogóle maszerowanie w czasie burzy. Jednak od dłuższego czasu nie mogła znaleźć żadnej skały, która mogłaby posłużyć za chwilowy schron.
Podniosła oczy ku niebu. Było już ciemno, ale i bez światła słonecznego dało się zauważyć ołowianą chmurę rozpościerającą się po niebiańskim firmamencie. Giza wzięła głęboki wdech w pierś, powoli wyczuwalny był charakterystyczny aromat wilgotnej ziemi, jednak wciąż powietrze było gęste i ciężkie. Usłyszała szmer, więc jej uszy niczym radary nastawiły się by zlokalizować źródło dźwięku. Szara powęszyła jeszcze przez chwilę. Wyczuła niewielkiego guźca. Ach... na sam zapach kiszki jej marsza zagrały... Postanowiła spróbować i złapać tegoż świniaka. Zlokalizowała go więc wzrokiem, podeszła bezszelestnie nieco bliżej by wystrzelić za chwilę w pogoń za ofiarą. Guziec, choć młody, nie był w ciemię bity i od razu połapał się w sytuacji, toteż pognał czym prędzej przed siebie. Giza nie dawała za wygraną, biegła za nim ile sił w nogach, w ogóle nie zważając na to, gdzie biegnie. Pościg trwał kilka minut, aż wreszcie lwicy udało się dopaść zwierzę i ubić. Nic wielkiego dla doświadczonej samicy.
Rozejrzała się. Miała wielkie szczęście... gdyż ta pogoń za dzikiem zaprowadziła ją w pobliże groty. Samica chwyciła więc guźca za nogę i pociągnęła za sobą w jej kierunku. Giza rozejrzała się i obwąchała teren sprawdzając, czy nie ma tu nikogo poza nią. Kiedy zorientowała się, że jest sama i zabrała się za spożywanie swojej zdobyczy, niebo - niby nabrzmiały balon, gwałtownie pękło.
|
|
|
| Bratnie Dusze |
|
Napisane przez: Hatima - 22-02-2014, 20:04 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (9)
|
 |
Poranek zawitał na Lwiej Ziemi i słoneczna tarcza powoli wyłaniała się zza horyzontu, lecz wciąż była nieco zakryta. Wczesna pora, nieprawdaż? Jednak najwyraźniej nie dla Hatimy, która postanowiła się trochę przespacerować po dobrej nocy jaką spędziła w towarzystwie swojej rodziny, która jednak była nieco rozbita. Pierw kilka miesięcy temu umarła jej siostra, potem zniknął jej partner. Jedyna rodzina jaka jej pozostała to jej dwie córki i siostrzenica. Kochała je z całego serca. Zamyślona dotarła po pewnym czasie do ogromnej rzeki, która przepływa przez terytorium stada. W zasadzie był ktoś jeszcze kogo traktowała jak część rodziny. Hewa. Była ciekawa co się z nią podziewa. Nie widziała jej od czasu tej epidemii. W gruncie rzeczy nie licząc córek i siostrzenicy to piaskowa była najbliższą jej osobą w tym miejscu. Niestety obowiązki wobec stada w przypadku lwic sprawiły, że nie miały czasu spotykać się tak jak dawniej. Wiecznie któraś była zajęta. To Hewa miała obowiązki wobec innych jako medyk, to Hatima jako majordomus, czyli doradca władców rządzących Lwią Ziemią. Z tymi oto myślami samica podeszła bliżej rzeki i rozejrzała się chcąc sprawdzić czy aby na pewno jest tu bezpiecznie. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nawet tu czyhają niebezpieczeństwa. Kiedy się jednak upewniła, że okolica jest w porządku to schyliła i zaczęła pić wodę, która swoją drogą była w tej chwili bardzo orzeźwiająca. Tego jej teraz było potrzeba.
|
|
|
| Oaza |
|
Napisane przez: Maoni - 22-02-2014, 18:10 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (19)
|
 |
Maoni postanowiła dzisiejszego wieczoru przejść się ponownie po swoim ulubionym miejscu, należącym do stada - Oazie. Przy zachodzie słońca prezentowała się niesamowicie, co nawet zaskoczyło lwicę, która po raz pierwszy o tej porze dnia widziała to miejsce. W tej chwili przyglądała się w milczeniu wodzie w źródełku, w którym odbijały się ostatnie promienie słońca, czekając cierpliwie na ich zniknięcie i nastanie czarnej nocy.
Wdychała powoli powietrze, wspominając fragmenty swojego życia, aby później odrzucić je od siebie i skupić na zupełnie innych wspomnieniach.
Napawała się ciszą, szelestem liści i traw i nostalgicznego wycia wiatru jakiś kilometr stąd.
|
|
|
| Puszcza |
|
Napisane przez: Kumeza - 22-02-2014, 02:49 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (55)
|
 |
Wokół rozpościera się widok na wspaniałą, afrykańską puszczę. Flora obfituje w gęstą zieleń wyrastającą bardzo wysoko, przez którą to przebija się czerwień tutejszych gleb, których piach miękki czuć pod wrażliwymi łapami.
Szara Kumeza podążała właśnie jedną z tych karmazynowych ścieżek. Właściwie bez celu. Jak zwykle przemierzała kolejne to metry. Nic szczególnego, jak to samotnik po prostu zmieniała swoje poprzednie położenie. Bo cóż innego może robić?
Do głowy Jaskółki przychodziły różne myśli. Głównie zabijaki czasu, zapchaj dziury pozwalające jakoś oszukać czas i monotonną wędrówkę. Czasem jednak jej głowa wydawała się pusta i lekka jak balonik, jak chmurka na niebie. Czasem jednak z owej chmurki spływała myśl niby kropla wody. I tak w kółko... i w kółko. Od dłuższego czasu Kumeza nie widziała nikogo, do kogo można by było gębę otworzyć. Dawno nie spotkała żadnego lwa... Hm. Minął tydzień? Może półtora odkąd z kimś ostatnio rozmawiała. Ostatnia wędrówka przez pustynię sprawiła, że poczucie samotności pogłębiło się. Teraz jednak znalazła się w puszczy, która wydawała się tętnić życiem. Wokół czuła woń zwierzyny, którą mogłaby spróbować upolować. Oczywiście w pojedynkę lwicy jest znacznie trudniej, niż takiej, która poluje w grupie z innymi członkiniami stada.
Zatrzymała się za chwilę. Usłyszała szmer nieopodal i poczuła nęcący zapach. Niedługo potem dostrzegła rogi wystające z krzewów, zaraz potem całą sylwetkę pokaźnego kudu. Obok samicę z młodym. Zapolować, czy nie?
|
|
|
|