Statystyki |
» Użytkownicy: 662
» Najnowszy użytkownik: Upendo
» Wątków na forum: 2,776
» Postów na forum: 105,844
Pełne statystyki
|
Użytkownicy online |
Aktualnie jest 59 użytkowników online. » 0 Użytkownik(ów) | 57 Gość(i) Bing, Google
|
Ostatnie wątki |
Off topic
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Samiya
13-02-2019, 23:32
» Odpowiedzi: 509
» Wyświetleń: 123,655
|
Król Lew w CGI (reboot)
Forum: Król Lew
Ostatni post: Venety
23-11-2018, 07:21
» Odpowiedzi: 11
» Wyświetleń: 7,202
|
A teraz szybko zanim zamk...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Askari
11-10-2018, 19:16
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 5,121
|
Pożegnanie ;(
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Mirra
11-10-2018, 15:06
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,031
|
Na wszystko nadchodzi por...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vari
05-10-2018, 18:25
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,244
|
Pożegnanie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vasanti Vei
19-09-2018, 10:05
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 41,992
|
Jakaś gra o Królu Lwie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Panimalos
18-09-2018, 15:58
» Odpowiedzi: 2
» Wyświetleń: 2,729
|
Ja tu tylko na chwilę...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Zephyr
14-09-2018, 20:41
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 3,008
|
Drugie pierwsze wrażenie ...
Forum: Wątki prywatne
Ostatni post: Baqiea
13-09-2018, 09:05
» Odpowiedzi: 15
» Wyświetleń: 6,355
|
Skąd jesteście?
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Kykczor
12-09-2018, 20:01
» Odpowiedzi: 168
» Wyświetleń: 48,635
|
|
|
Równina między CD a SK [Vari i Sköll] |
Napisane przez: Vari - 03-05-2018, 20:48 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (16)
|
 |
Dość płaskie wzniesienie usłane tysiącem kolorowych kwiatów i bujnych zielonych traw, które w całości są oblegane przez różnego rodzaju mniejsze owady, a także niekiedy zwierzęta. W centrum znajduje się dość stare, rozłożyste drzewo, które mimo wieku nie wyrosło zbyt mocno w górę i jest raczej niskie.
Vari planowała udać się do swoich sąsiadów po drugiej stronie doliny już od dość dawna, ale ani nie miała ku temu dogodnej okazji, ani nie zawsze była w stanie przy tych częstych opadach i burzach. W końcu gdy nadarzyła się okazja brązowa lwica wcześniej informując o planie jednego z cesarskich, ruszyła w stronę stadnych terenów księżyca. Cesarzowa była tym tak podekscytowana, że nie bardzo docierało do niej to co działo się naokoło i choć może wydawać się to śmieszne, cieszyła się jak małe lwiątko. Wiele o fanatykach nie słyszała i praktycznie nigdy tam nie była to odczuwała wewnętrzną potrzebę spotkania się z tamtejszymi i zwiedzeniem ich terenów. Ostatnie wydarzenia w jej życiu mocno się odbiły na morskookiej, a taka wizyta miałaby jej w jakimś stopniu pomóc i się rozluźnić.
Brnąć przez morza zielonych traw trafiła na niewielkie drzewko o niezwykłej rozpiętości konarów odchodzących od pnia. Tam zdecydowała się zrobić swój pierwszy i prawdopodobnie też ostatni postój w drodze na ziemie sojuszników. Od razu dostrzegła możliwość wspięcia się na roślinę i postanowiła z niej skorzystać. Uważnie wskoczyła na pierwszą, grubą gałąź, by z niej wskoczyć na tą znajdującą się nieco wyżej. Vari miała problemy z utrzymaniem równowagi, ale cale szczęście nie upadła na ziemię. Obwiesiła łapy po obu stronach drewnianego leżaka i na chwilę przymknęła oczy oddając się płytkiej drzemce w cieniu liści.
|
|
|
Poszukiwania towarzysza broni ;> |
Napisane przez: Zuri - 30-04-2018, 10:41 - Forum: Sprawy użytkowników
- Odpowiedzi (14)
|
 |
Tak, wpierw zwiał mi zacny materiał na partnera, teraz bracia wykruszają sie jeden po drugim :vc
Szukam więc mężnego(niekoniecznie, ale buły to ja nikce bo mi do postaci nie pasuje) przystojnego(K O N I E C Z N I E) Pana dla Andzelinny Żuliny.
Małe wymogi:
- Mile widziana osoba pisząca logiczne posty, ortografia nie powinna piec jak cebula w oczy, interpunkcji to ja nie zauważę |'D Posty nie muszą być na kartkę formatu A4 ~
- Ostrzegam że Zuri to zadziorna panna.
- Nie zakładam z góry romansu, bo nie lubię jak coś jest tak jedno-liniowe :vc na scenki r-18 to w ogóle nie liczcie.
|
|
|
Z głową w chmurach [Lotos & Haki] |
Napisane przez: Haki - 30-04-2018, 01:41 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (2)
|
 |
Tego dnia cesarz postanowił urozmaicić sobie nieco dzień i kończąc obchód ziem Cesarstwa wyruszył aby zdobyć szczyt Kilimandżaro. W pojedynkę było to trochę niebezpieczne jednak Haki jak zwykle był pełen entuzjazmu. W sumie to co poza upadkiem z dużej wysokości i dość nieciekawą śmiercią może pójść nie tak?
Haki wspinał się coraz wyżej a z każdym kolejnym krokiem topniał jego zapał. W końcu cesarz znalazł się tuz przed krętą ścieżką, która miała zaprowadzić go na sam szczyt góry. Cóż, ciężko powiedzieć, że ta spełniała jakiekolwiek normy bezpieczeństwa. Po dłuższej chwili analizowania swojej sytuacji, Hakiemu jakoś odechciało się górskich wspinaczek i zapragnął z powrotem znaleźć się w swojej przytulnej jaskini.
A gdyby tak przełożyć to na jutro albo na pojutrze…tak to zdecydowanie świetny pomysł!- pomyślał i już miał zawrócić, gdy nagle się powstrzymał. Z jednej strony głupio było mu tak teraz się poddać, jednak z drugiej strony ta ścieżka nie wyglądała zbyt zachęcająco, a gdyby tak spróbować...nie, w ten sposób najprawdopodobniej by się zabił. Zielonooki energicznie potrząsnął łbem jakby chciał w ten sposób wyrzucić z niego swój pomysł, po czym jeszcze raz przyjrzał się krętej ścieżce. I co tu zrobić?
|
|
|
Spotkanie na sawannie [Vari i Maru] |
Napisane przez: Maru - 29-04-2018, 20:26 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (33)
|
 |
"A miało być tak pięknie..." Śpiewały Elektryczne Gitary w swojej piosence. Niestety nie było, przynajmniej dla złotego. Cieszył go fakt, że powrócił na ziemie, które kiedyś nazywał swoim domem, no i oczywiście były one też ważne dla Venety. Ale pojawił się problem: co ma ze sobą zrobić? Znów jest azylantem, tym razem nie u Księżycowych, a u Cesarstwa i znów nie ma w co wsadzić łap. Wprawdzie próbuje codziennie trzymać się w formie przez różne drobne ćwiczenia, ale to nie to samo co regularne patrole lub polowania. Można powiedzieć, że trwa w nicości, każdy dzień wygląda tak samo, żadnych perspektyw. Venety też miała trochę zajęć z lwiątkiem, więc lew dawał jej odsapnąć samej. Wybierał się wtedy na spacery po okolicy, można by nawet je nazwać takimi luźnymi patrolami. Teraz spacerował po sawannie, dość blisko Lwiej Skały i terenów stada. Panował tutaj spokój, nie było słychać żadnych wrogich ryków czy czuć tropów. Sielanka niczym za złotego okresu Lwioziemców. Nie było go tutaj w tamtym okresie, niemniej trochę się dowiadywał o nim od Venety czy innych Lwich.
Samiec cicho westchnął, chciałby coś zmienić w tej materii nicnierobienia. Ten dzień i ten spacer też nie był niczym specjalnym, a w każdym razie jeszcze nie teraz. Przełom być może nastąpi niedługo...
|
|
|
Zobowiązania |
Napisane przez: Gyda - 28-04-2018, 22:20 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (4)
|
 |
Szedłem dosyć sztywno, wyprostowany, tak żeby stawiać raczej krótkie kroki. Marszczyłem się, ponieważ wymagało to trochę wysiłku, ale jakoś szło, całkiem nieźle, a mrużyłem oczy, bo po wyjściu z ciemnej jaskini uderzyło mnie światło. Cokolwiek nałożył na moją ranę Vincent, zadziałało, to znaczy ból stał się zupełnie znośny, nadal pierońsko denerwujący, ale nie mącił mi już w głowie. Może w ogóle nie miałem gorączki? Może chciało mi się tylko jeść i pić? Nie znałem się na tym, ale po zabiegu medyka, spokojnym śnie, małym posiłku i zaspokojeniu pragnienia wróciłem do siebie. Z całą resztą, niezdolnością do polowania, walki czy długiej wędrówki, miałem uporać się właśnie teraz.
Spojrzałem na Hakiego. Jak wyszliśmy z jaskini, to okrążyliśmy tylko taki skalny nawis, a kawałek dalej było miejsce, gdzie nie rosły żadne drzewa i bardzo przyjemnie grzało słońce. Odwróciłem się wtedy koślawo, stanąłem naprzeciwko niego, ale blisko skalnej ściany, żeby nie zagradzać drogi, bo szedłem przodem, ale nie byłem pewien, czy on nie będzie chciał odejść gdzieś dalej, czy nie chciał zaprowadzić mnie w jakieś konkretne miejsce, w końcu to były jego ziemie i znał je najlepiej, więc tylko podniosłem na niego pytający wzrok i starałem się wybadać, z ruchu, z miny, co postanawia. Mocne światło oświetliło mi pysk i oczy gorącym plackiem i odniosłem wrażenie, że znalazłem się w jakiejś innej przestrzeni, że z cesarzem to będzie inaczej niż ze wszystkimi do tej pory.
|
|
|
Ogromne Drzewo {Chika & Sundara} |
Napisane przez: Chikja - 24-04-2018, 22:18 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (4)
|
 |
W gęstej dżungli stoi wysokie, rozgałęzione drzewo. Szerokie konary są lekko pochylone ku dołowi a drzewo jest grube i silne. Kilka korzeni wystaje z ziemi. Między konarami, na środku jest sporo miejsca, trochę jak u baobabów. Kora jest ciemna i porośnięte mchami. Mieszkańcy dżungli uważają, że to drzewo jest tak stare, że stoi tu praktycznie od zawsze co sprzyja tworzeniu szeregu legend na jego temat.
~*~
Chikja wybyła na spacer, bez większego celu, ot by przejść się po okolicy i porozmyślać na ten przykład o Księżycu, trupach, intrygach, mrocznych rytuałach. Tak, był to dzień jak co dzień z tych wielu które już przeżyła.
Łapy przywiodły ją tu, pod ogromne drzewo, którym znawca dendrolog z pewnością zachwyciłby się na moment tracą dech, a może i nawet przytomność... ale kogo to tam obchodzi? Drzewo dla niej jak drzewo, tyle tylko że ogromne, tak więc skorzystała z tego faktu i wspięła się na nie prawie tak zwinnie jak czynią to lamparty by rozejrzeć po okolicy z góry. A nóż zdrowym okiem, czy uszami wyłowi jakąś ciekawą dramę, by urozmaicić to dość nudne popołudnie.
|
|
|
Kościana Jaskinia |
Napisane przez: Chikja - 23-04-2018, 17:41 - Forum: Złota Skała
- Odpowiedzi (2)
|
 |
Wejście do jaskini to w rzeczywistości wąski wysoki na dwa metry rozłam w Złotej Skale. Bez obaw jednak wędrowcze, zwykły lew przeciśnie się przez nie bez problemu.
Korytarz jest dość krótki i powoli opada w dół prowadząc do pierwszej przestronnej komnaty, pozostałe dwie są już ciut mniejsze i mieszczą się prawej stronie od wejścia. W systemie jaskiń panuje mrok, który bardzo nieśmiało usiłuje przełamać władający co rano przez szczelinę promyk wschodzącego słońca.
~θ~
|
|
|
Niech Księżyc |
Napisane przez: Szawolcs - 21-04-2018, 23:12 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (6)
|
 |
Nie wiedziałem, przed kim stanę, mimo że Inés wyrażała się o niej z nabożnym niemal szacunkiem. Czy serwalka była tak jak ona pełna dostojnej powagi? Czy równie dobrze powściągała emocje i czy miały przy niej obracać się w niwecz wszystkie moje sztuki? Cóż mogłem jej zaoferować prócz słowa, którym potrafiłem władać? W jaki sposób mogłem dyskutować z Najjaśniejszym? Czy tego miała mnie nauczyć?
Siedziałem pod rozłożystą marulą na Ognistym Stepie niby posąg cierpliwości i opanowania, z ogonem owiniętym wokół łap i głową skierowaną na nawietrzną, wdychając zbożową woń pastwisk, a wewnątrz mnożyłem pytania jak mnożą się przed oczami zebry, kiedy próbuje się wyłowić wzrokiem tylko jedną spośród wielu. Jakiś czas temu przestało padać, więc ptaki krzyczały, radując się kilkoma chwilami swobodnych szybowań, a nad podmokłą ziemią kotłowały się roje owadów. Tutaj miałem się z nią spotkać i pokrzepiałem się, że przynajmniej mnie nie zaskoczy nadejściem zza pleców, chyba że... Zadarłem głowę. Może czekała już na mnie w gałęziach maruli?
|
|
|
Moon river [Gunter i Szawolcs] |
Napisane przez: Gunter - 21-04-2018, 20:14 - Forum: Wątki zakończone
- Odpowiedzi (13)
|
 |
Wkraczanie na teren obcego stada nie było dobry pomysłem. Wkraczanie na teren obcego stada było najgorszym pomysłem na jaki mógł wpaść jego zniszczony lulkiem i kocimiętką mózg. Szczególnie biorąc pod uwagę okoliczności w jakich ostatnio odwiedził ziemie Srebrnego Księżyca, nie powinien był znów się na nich pojawiać. Przez całą drogę powtarzał sobie, żeby nie robił tego pod żadnym pozorem, ale przecież nie będzie słuchał rad szaleńca, prawda? Dlatego też nie zważając na swoje własne protesty, namowy, prośby i groźby leżał teraz zanurzony po nos w chłodnej wodzie i z najwyższym skupieniem obserwował dno rzeczki, próbując określić stopień jej mulistości według własnej, pięciostopniowej skali. Opracowany przez Guntera system pomiarów uwzględniał wiele zmiennych, w tym kolor mułu, stężenie objętościowe i kształt kamyków oraz liczebność nagich ślimaków. Na tych ostatnich zależało mu szczególnie. Nie miały co prawda żadnego znaczenia naukowego, ale stanowiły niezbyt smaczną, acz dosyć pożywną przekąskę, którą zagryzał smak błota. Przeklinał sam siebie w duchu za dołączenie do listy wymaganych parametrów zapachu i smaku mułu. System badań był na tyle skomplikowany, że znachor sam często się w nim gubił i musiał rozpoczynać obserwacje od początku. Trudne jest życie naukowca. Skupiony na wyjątkowo ciekawym okazie niebieskołuskiej ryby, krążącej między jego łapami i próbującej podgryzać jego palce, nie poświęcał uwagi otoczeniu. Znajdował się niedaleko granicy, więc nawet w przypadku napotkania strażnika mógłby szybko opuścić teren stada. Miał jednak nadzieję, że nie nastąpi to zbyt szybko i będzie mógł spokojnie przeprowadzić pomiary na jak najdłuższym odcinku rzeki.
|
|
|
|