Statystyki |
» Użytkownicy: 662
» Najnowszy użytkownik: Upendo
» Wątków na forum: 2,776
» Postów na forum: 105,844
Pełne statystyki
|
Użytkownicy online |
Aktualnie jest 51 użytkowników online. » 0 Użytkownik(ów) | 49 Gość(i) Bing, Google
|
Ostatnie wątki |
Off topic
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Samiya
13-02-2019, 23:32
» Odpowiedzi: 509
» Wyświetleń: 123,591
|
Król Lew w CGI (reboot)
Forum: Król Lew
Ostatni post: Venety
23-11-2018, 07:21
» Odpowiedzi: 11
» Wyświetleń: 7,191
|
A teraz szybko zanim zamk...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Askari
11-10-2018, 19:16
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 5,120
|
Pożegnanie ;(
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Mirra
11-10-2018, 15:06
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,030
|
Na wszystko nadchodzi por...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vari
05-10-2018, 18:25
» Odpowiedzi: 0
» Wyświetleń: 2,244
|
Pożegnanie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Vasanti Vei
19-09-2018, 10:05
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 41,987
|
Jakaś gra o Królu Lwie
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Panimalos
18-09-2018, 15:58
» Odpowiedzi: 2
» Wyświetleń: 2,726
|
Ja tu tylko na chwilę...
Forum: Pożegnanie z forum
Ostatni post: Zephyr
14-09-2018, 20:41
» Odpowiedzi: 3
» Wyświetleń: 3,008
|
Drugie pierwsze wrażenie ...
Forum: Wątki prywatne
Ostatni post: Baqiea
13-09-2018, 09:05
» Odpowiedzi: 15
» Wyświetleń: 6,355
|
Skąd jesteście?
Forum: Wszystko we wszystkim
Ostatni post: Kykczor
12-09-2018, 20:01
» Odpowiedzi: 168
» Wyświetleń: 48,572
|
|
|
Gdzieś podziała się marula? |
Napisane przez: Kamui - 03-08-2018, 18:53 - Forum: Wątki prywatne
- Brak odpowiedzi
|
 |
Okolice północnej granicy doliny spokoju, jeden z brzegów rzeki Fuego, całkiem przyjemny poranek, ani to zbyt gorący, ani zbyt zimny. Po niebie płyną leniwie chmury, na szczęście jeszcze nie pada i nawet się na to nie zanosi.
I to wielkie szczęście, bo starczyło już że ziemia po powodzi zamieniła się w jedno wciąż ciamkające pod łapami błocko, tereny przy rzece wciąż nawiedzała zwierzyna mieszając tą breje jak ciasto na czekoladową babkę wyżerając to czego poprzednia grupa nie zdołała zadeptać, przez to też trawy i trzcina nie zdołały pochłonąć sawanny. Dobrze to bo wędrujący lew nie tonął w zieleni, ale też źle bo był widoczny i brodził w błocie po łokcie niekiedy. Ale tam musiałby być mieczakiem, by przejąć się takim szczegółem..albo też miec jakieś natrętne fobie.
Przystanął pod drzewami i zadarł łeb, wykrzywiając wargi w grymasie, gdy nie zobaczył pośród zielonych liści tego czego szukał, był pewien że po drodze kiedyś je widział? A może to nie ta rzeka?
Stracił cały poranek na szukanie maruli i nic, przepadła jak..marula w kompot. A chciał zrobić mały prezent Peryklesowi. Porażka.
Pokręcił łbem i zrezygnowany zawrócił do oczka wodnego, które minął po drodze by wziąć kilka łyków wody, zanim jednak pochylił łeb rozejrzał się po okolicy, żadnych krokodyli? Bawołów? Słoni? Inny porytych lwów? Nic z powyższych droga czysta! Liznął tafle mącąc ją, aż w pewnej chwili parę ślepi samca przykuł widok prącego po dnie kamienia, ostatni łyk ulał mu się z pyska, a co to takiego? Wyprostował się i kamyk zastygł w bezruchu. Przecież dobrze widział. Bez dłuższego kontemplowania dziwu wpakował łeb pid wodę i złapał małża, wypluł na brzeg otrząsając się potem z wody.
|
|
|
O leczeniu trochę inaczej... |
Napisane przez: Athastan - 02-08-2018, 23:55 - Forum: Wątki prywatne
- Odpowiedzi (9)
|
 |
Pomysł na przedyskutowanie chodzących mu po głowie pomysłów z Gunterem nawiedził go dosłownie chwilę po tym, jak po raz pierwszy ujrzał go na własne oczy. Co nieco słyszał już o nim od Hakiego, ale miał wrażenie, że te historie nie oddawały w pełni niuansów jego osobliwości.
A on od jakiegoś już czasu potrzebował medyka. To znaczy ich stadny medyk był jak najbardziej kompetentny, ale jemu nie chodziło o konsultacje w kwestii zdrowia. A już na pewno nie swojego zdrowia. I tu wychodził na jaw pewna problematyczna cecha Vincenta - lew był nieuleczalnym pacyfistą.
Zaś Gunter wyglądał na takiego, który doceni morderczy geniusz nowoczesnej myśli technologicznej stojącej za jego koncepcjami. I pewnie dorzuci jeszcze coś od siebie, dla uskutecznienia działania tych Wunderwaffe.
Taak, dziwny język Hakiego posiadał jednak kilka pożytecznych określeń i zwrotów. Ale i tak był paskudny.
Tak więc w efekcie siedział tu, na niewielkim płaskowyżu z jaskinią, przylegającym do stoku Kilimandżaro, oczekując na pojawienie się znachora. Najchętniej wszedłby już do środka, ale w tedy lew mógłby przeoczyć to miejsce, a do tego nie chciał dopuścić.
|
|
|
Akademia pana Guntera (Cecezelela, Jester, Gunter) |
Napisane przez: Gunter - 02-08-2018, 21:27 - Forum: Wątki prywatne
- Odpowiedzi (6)
|
 |
Dom, ten ukochany dom był coraz bliżej. Wyjdzie sobie lew na chwilę na poranny spacerek a tu spływy rzekami, niespodziewane porody, spotkania rodzinne, bezsensowne kłótnie, podrzucone dzieci i od groma przygód o które wcale się nie prosił. A chciał tylko zjeść ślimaka. Czy aż tak wiele wymagał od życia? Rozmyślał tak, leżąc nad rzeką i czając się na mięczaki. Zważywszy na ostatni wypadek trzymał się ostrożnie o kilka kroków od brzegu i poprzysiągł sobie żadnego więcej biegania i skakania nad wodą. Pod jego łapami skrzętnie uwijały się mrówki. Te małe stworzonka zawsze go fascynowały. Ciągle zapracowane i pochłonięte swoimi tajemniczymi sprawkami, mieszkały pod ziemią ukryte przed słońcem, budując tam swoje tycie konstrukcje.
- One coś knują… – wysnuł przypuszczenie, obserwując owady z nosem przytkniętym do ziemi.
|
|
|
Pozory mylą [Gunter i Tamu] |
Napisane przez: Tamu - 02-08-2018, 09:12 - Forum: Wątki prywatne
- Odpowiedzi (22)
|
 |
Tamu rozkoszował się pięknym dniem w okolicach Lwiej Skały. Nie miał za bardzo nic do roboty, więc po prostu szwędał się z miejsca na miejsce. Był pozbawiony zmartwień, a wszystkie problemy jakoś odeszły w dal. Rzadko kiedy czuł się aż tak wolny od trosk, więc postanowił to jakoś wykorzystać. Wdrapał się jedną z pobliskich skał i rozejrzał się dumnie po okolicy, która przez ten czas stała się jego domem. Gdyby umiał ryczeć, pewnie ze szczęścia by to zrobił. Ale jak powszechnie wiadomo jego ryk trudno było w ogóle zaklasyfikować jako dźwięk. Nawet ten fakt nie zmącił jego dobrego humoru. Zaczął natomiast śpiewać. Na całe gardło i z szerokim uśmiechem na pysku. Ciężko było nawet określić co śpiewał był to raczej zbiór dobrze brzmiącego bełkotu. Coś jakbyś próbował śpiewać w obycm języku znając tylko parę słów. Dla Tamu liczyło się jednak tylko to, że melodia była skoczna i wesoła. Lewek zwykle był bardzo poważny, rozsądny (albo jak nazywała go Jester nudny) i spokojny, ale każdy potrzebuje odrobiny przerwy. Stał więc na skale i śpiewał, tak że wszyscy w okolicy mogliby uznać, że postradał zmysły.
|
|
|
My name is... bułka tarta z fasolką?[Cecezelela i Shani] |
Napisane przez: Cecezelela - 28-07-2018, 21:45 - Forum: Wątki prywatne
- Odpowiedzi (2)
|
 |
Akcja dzieje się gdzieś po powodzi, koło Lwiej skały na granicy z sawanną.
Cec szedł spokojnie lekko wymachując ogonem. Był dziś w wyjątkowo dobrym humorze, choć w sumie nie miał bladego pojęcia gdzie idzie. Odłączyła go od siostry ta powódź, ale Cec stwierdził, że teraz przynajmniej pozwiedza krainę. Z tego co mu się wydawało był na terenie jakiegoś stada, ale był tylko na chwilę, miał więc nadzieje, że nikogo nie spotka. W tle widział lwią skałę. Słyszał od mamy, że jest majestatyczna, ale jemu wydała sie taka sobie. Wieeeelki głaz. Przysiadł na chwilę znajdując trochę cienia. Nie było co prawda upalnie, ale łapy bolały go już od tego łażenia. Posiedzi chwilę i pójdzie dalej.
|
|
|
Wodopój na Lwiej Ziemi [Folami i Helios] |
Napisane przez: Folami - 28-07-2018, 15:46 - Forum: Wątki prywatne
- Odpowiedzi (16)
|
 |
Szarawa przybyła tu z jasnym celem zaspokojenia pragnienia. Po drodze rozglądała się to tu to tam, by zapamiętać jak najwięcej i jak najlepiej zapoznać się z otaczającymi ją terenami na których żyje. Woda była coraz bliżej, a wraz z nią nadciągały pytania co dalej, co teraz począć i gdzie się udać. Odpowiedzi na żadne z nich nie była w stanie poznać, kierowała się głównie instynktem, który był popędzany przez chęć przetrwania i niejakiego wyczekania w zdrowiu na rodzinę. Liczyła, że ta w końcu wcześniej albo później wróci tak jak to obiecała jej matka. Dwuogoniasta schyliła się nad wodą i wzięła kilka łapczywych łyków, chłodząc się i zaspokajając pragnienie. Obserwowała brzeg, by żadne z zwierząt nie przypuściło na nią ataku w momencie, w którym nie była gotowa na obronę.
|
|
|
Granice Cesarstwa Doliny [Helios i Tamu] |
Napisane przez: Helios - 28-07-2018, 12:18 - Forum: Wątki prywatne
- Odpowiedzi (23)
|
 |
Helios w końcu wrócił do krainy gdzie urodził się, a dokładniej na Lwiej Ziemi. Wszystkie wspomnienia rozsypały się przed oczami młodego dorosłego lwa. Nie mógł w to uwierzyć, że trochę czasu minęło od tamtych sytuacji które kiedyś przerosły ale w końcu pozbierał się na równe nogi. Po kilku minutach zdawał sobie sprawy z jednej rzeczy, że ma misję znalezc swojego rodzonego syna Tamu. Pamiętał że jedna z lwic która znała jego byłą wybrankę serca podała informacje o potomku. W dodatku zaciekawiony był trochę jak ten samiec wychował nie swoje dziecko. Jeśli zle go traktował to chętnie stoczy z nim walkę dając mu popalić, pokazując gdzie jest jego miejsce. Podczas wędrówki dotarł na granice czyjegoś stada bo z daleka zauważył lwią skałę ale nikogo tam nie poznawał czyżby coś się zmieniło. Odwrócił wzrok widząc mały wodopój do którego przyszedł chcąc się napić bo było strasznie gorąco, a pragnienie go dobijało w każdej minucie. Gdy skierował swoje łapy do miejsca to nachylił się popijając wodę.
|
|
|
Kości wszędzie kości [Shani, Toja] |
Napisane przez: Shani - 27-07-2018, 21:49 - Forum: Wątki prywatne
- Odpowiedzi (11)
|
 |
Lwiczka chcąc zwiedzić świat skierowała swoje łapy w kierunku cmentarzyska słoni chcąc, zobaczyć nieurodzajne tereny które niby należały do jakiegoś stada. Nie wiedziała do końca jakiego, ale pewnie tego złego i niefajnego pomyślała sobie przez chwilę. Gdy znalazła drogę ze skarpy zeszła na dół spoglądając na szkielet słonia, który pewniee bardzo długi czas leży widząc po kolorze jego. Spokojnie oddychała aż poczuła niedaleko siarkę aż cuchniało śmiercią i mrokiem aż zdgnęła mając ciarki w okolicach łapek oraz nie tylko. Wskoczyła na kość słoniową i zaczynała obserwować sobie okolice robiąc głupią minę.
- Ale tu cholernie strasznie - rzekła cichutko do siebie, dobrze że nie ma cioci Vari bo pewnie by ją zbiła na miejscu lub gorzej.
|
|
|
Granica znanego [Taka, Tamu] |
Napisane przez: Tamu - 27-07-2018, 12:14 - Forum: Wątki prywatne
- Odpowiedzi (14)
|
 |
Tamu jeszcze nigdy się tak daleko nie zapuścił. W sumie nie wiedział nawet jak tu trafił, zwiedzał po prostu tereny Cesarstwa poznając nowe zakamarki swojego nowego domu. Z tego co mu mówiono za wzgórzami widocznymi tuż przed nimi ziemie stada się kończyły. Wyglądało na to, że dotarł do granicy. Nie miał zamiaru iść dalej. Wiedział, że niektóre lwiątka nie zastanawiając się poszły by dalej, ale nie on. Dla niego przebywanie na terenach stada było gwarancją bezpieczeństwa. Być może była to gwarancja czysto iluzoryczna, ale przynajmniej uspokajała jego paranoję. Wspiął się na jedno ze wzgórz i rozejrzał po okolicy. Było tu naprawdę ładnie. Nagle zorientował się, że ta krajoznawcza wycieczka nieco go zmęczyła. Położył się więc wśród traw i zaczął obserwować przelatujące chmury, ostanimi czasy robił to coraz częściej. Te puchate obłoki tworzyły czasem niesamowite kształty.
|
|
|
|